Jak zaznacza w Polsce Dzienniku Zachodnim Rafał Musioł, „z hucznej ceremonii powitania trzeciej drużyny świata wyszedł kabaret, w którym wygranymi byli przede wszystkim oficjele”. Jego zdaniem z sukcesu szczypiornistów w Katarze można było czerpać korzyści wizerunkowe oraz materialne, ta szansa została jednak zaprzepaszczona.
„O tym, że z myśleniem piarowsko-marketingowym nie jest wokół naszej reprezentacji najlepiej, mówili już wysłannicy towarzyszący jej nad Zatoką Perską” – czytamy. I jako przykład podaje kadrę Niemiec, której zawodnicy na briefingach prasowych stawiali się w komplecie, a w przypadku Polski przychodziło jedynie 4-5 zawodników. Zdarzało się, że nie chcieli oni odpowiadać na pytania dziennikarzy tłumacząc, że przyszli prywatnie. Musioł wspomnina także o tym, że informacja o godzinie powrotu zawodników do Polski dotarła do dziennikarzy na ostatnią chwilę pocztą pantoflową. Część z nich wylądowała poza Warszawą i w tych przypadkach zawodnicy byli zdziwieni jakąkolwiek obecnością dziennikarzy. (ks)