Zbliża się niż demograficzny, dlatego uczelnie rozpoczęły walkę o studentów. Wiele z nich zaczęło manifestować swoją strategię marki i dbać o wszystkie elementy budowania swojej reputacji – czytamy w Briefie.
Odpowiednie logo to nie wszystko. Jednym z najważniejszych elementów komunikacyjnych jest język wizualny. „Wystarczy spojrzeć na język wizualny, jakim posługują się polskie szkoły wyższe, aby dojść do wniosku, że nie nadążają za tempem konwersacji z aktualnym, ani tym bardziej przyszłym pokoleniem studentów czy też światem biznesu” – stwierdził Piotr Ręczajski, dyrektor strategiczny, Mamastudio.
Co można zrobić? Idąc za przykładem uczelni zagranicznych, można w logo umieścić skróconą nazwę uczelni – jest to najczęściej ta używana przez studentów i pracowników na co dzień. Także rebranding czy wizualny lifting może „odmłodzić” markę oraz unowocześnić ją. Choć okazuje się, że może się to okazać procesem niezwykle emocjonalnym. Oporna może okazać się nie tylko kadra administracyjna (zmiany to przede wszystkim koszty), ale również pracownicy. Tak było w przypadku kalifornijskiej uczelni UCLA, której zmiana logotypu nie udała się ze względu na masowe protesty. Dlatego „nowa oprawa powinna być zaprezentowana najpierw na wewnątrz, a dopiero na zewnątrz” – doradza Piotr Ręczajski, autor tekstu. (kg)
