niedziela, 22 grudnia, 2024
Strona głównaAktualnościBurza w sieci po zaprezentowaniu okładki polskiego „Vogue’a”

Burza w sieci po zaprezentowaniu okładki polskiego „Vogue’a”

Anja Rubik i Małgorzata Bela na tle czarnej wołgi i otoczonego mgłą Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie – tak prezentuje się okładka pierwszego numeru „Vogue Polska”. Zdjęcie wykonał niemiecki fotograf Juergen Teller. Reakcje na okładkę premierowego numeru były skrajne.

Źródło: facebook.com/VoguePolska

Magazyn ma premierę dziś, 14 lutego 2018 roku. Okładkę zaprezentowano jednak już dzień wcześniej. I od razu w mediach rozgorzała dyskusja na jej temat. Opinie są skrajne – od zachwytu po rozczarowanie. Jedni chwalą czasopismo za niekonwencjonalne spojrzenie, przedstawienie czegoś nowego i zaskakującego, wyjście poza schemat. Inni krytykują z kolei zarówno samo zdjęcie pod względem technicznym: wybór kadru, perspektywę, jak i przedstawienie „komunistycznych symboli”, szarość i brak spektakularności. Jedno jest pewne – udało się zyskać rozgłos.

Źródło: facebook.com/VoguePolska

Źródło: facebook.com/FreestyleVoguing

W sieci pojawiło się też wiele żartobliwych reakcji na okładkę.

Źródło: facebook.com/donaldkropkapl

Źródło: facebook.com/adrianblachut

Niektórzy sugerują natomiast, że zdjęcie jest nawiązaniem do fotografii wykonanej podczas sesji fotograficznej na okładkę tygodnika „Przyjaźń” z marca 1960 roku. Zdjęcie wykonane przez Romualda Broniarka (KARTA) znalazło się także w opublikowanym na vogue.pl tekście „Modny »Pekin« w centrum Warszawy”, w którym przypomniano wydarzenia związane z branżą mody, które odbyły się w Pałacu Kultury i Nauki.

Źródło: facebook.com/FreestyleVoguing

Co na to eksperci?

Tobiasz Kujawa, autor bloga Freestyle Voguing, odniósł się do okładki na swojej stronie na Facebooku. „Uważam, że jest szkaradna, tania, niechlujna, przekombinowana i koszmarnie skadrowana, ale moje upodobania estetyczne nie mają w tej sytuacji większego znaczenia, niczego też ostatecznie nie definiują. To co jest najbardziej istotne w zdjęciu Tellera można podsumować jako ukazanie (albo raczej próbę ukazania) pewnej »wstydliwej« prawdy. Prawdy o naszej modnej rzeczywistości. O straszliwym braku gustu, o obezwładniającej szarzyźnie polskich ulic, o ambicjach na wyrost i pretensjonalności, zarówno kiedy chcemy być banalnie piękni, jak i wyrafinowanie oryginalni. O naszej ślepej i bezrefleksyjnej fascynacji trendami. O tym, że brzydota i smutek są na stałe wpisane w nasze DNA, choćbyśmy nie wiem jak mocno starali się wyrwać z tego zaklętego kręgu. Nieszczęśliwa jest ta okładka. Żałobna wręcz. Wygląda jak pożegnanie z tytułem, a nie jego radosna premiera” – ocenił. Dalej napisał także, że spodziewa się jednak, że okładka zbierze na świecie wiele komplementów, ponieważ „idealnie wpisuje się w apogeum popularności estetyki krajów postkomunistycznych”. „Tym, co mnie jednak najbardziej irytuje w zdjęciu okładkowym jest fakt, że wygląda, jakby zatrzymano je w połowie procesu kreacji” – dodał.

Źródło: facebook.com/FreestyleVoguing

Olka Kaźmierczak, specjalistka z branży mody, założycielka kolektywu POP UP GRUPA, skomentowała sprawę na Instagramie. „Pospolite ruszenie wywołał krzywy Pekin na okładce premierowego numeru @vogue.polska. Kadr nie ten, Bela zniszczona, Rubik wychudzona i jeszcze ta smętna kaka płynąca z nieba! Zupełnie jak nie w naszym kraju. Słuchajcie ludzie, nie wstydźmy się, że jesteśmy z kraju szarej tęczy. Ja osobiście jestem bardzo dumna, że nasz narodowy Vołg przy pierwszej możliwej okazji podkreśla przynależność geograficzną i udowadnia, że umie mówić symbolami. Wkurzyłabym się chyba, gdyby nasze długo wyczekiwane dobro narodowe poszło w stronę polskiego Harpersa i udawało, że z Polską nie ma nic do czynienia i że wszystkie warte opowiedzenia historie ludzkie toczą się wyłącznie w eksluzywnych paryskich ogrodach i nowojorskich muzeach. Powiem jak informatyk: u mnie ta okładka działa. A jak u Was? Na marginesie: myślę, że każdemu, kto potrafi wywołać merytoryczną dyskusję w czasach wszechobecnego tumiwisizmu należy się uznanie” – napisała.

Press.pl przytacza z kolei opinie ekspertów na temat całego magazynu. I – jak czytamy – są one pozytywne. „Okładka polskiego »Vogue« w ogóle nie ma nic wspólnego ze standardową okładką, do których przyzwyczaił nas »Vogue« na świecie. Nie jest banalna, jest przewrotna, jest dobra. To najbardziej zaskakujący punkt magazynu i życzyłbym sobie więcej takich nieprzewidywalnych sesji” – ocenia dla źródła Marek Trojanowski, grafik i autor makiet prasowych. Zapytany przez press.pl stylista Tomasz Jacyków również pozytywnie wypowiada się na temat okładki: „(…) jeśli chodzi o względy artystyczne, jest bardzo inspirująca i piękna. Oddaje charakter ducha czasu, miejsca i okoliczności – otaczającego nas absurdu”.

Michał Zaczyński, dziennikarz i bloger związany z branżą mody, w rozmowie z kobieta.wp.pl zaznacza, że rozumie osoby zawiedzione pierwszym numerem „Vogue Polska”. „Ludzie czekali na polską edycję latami, miało być pięknie i luksusowo, a dostaliśmy rodzaj lusterka. I to takiego, w które wolelibyśmy nie spoglądać. Mamy ogromne kompleksy związane z tym, jak Zachód nas widzi i z własnymi projekcjami na ten temat, a tu nagle stylista i fotograf, obaj nie z Polski, robią taką sesję. Ja odczytuję tę okładkę też trochę jako komentarz do obecnej sytuacji politycznej i społecznej. Ciężko, ponuro, wstecznie. Mieliśmy być światowi i przebojowi, a tu zgrzebnie jak za Gomułki, chociaż wnikliwy obserwator zauważy i akcenty humorystyczne. Okładka, czy się podoba, czy nie, swoją funkcję bez wątpienia spełniła. Jest charakterystyczna, wzbudza dyskusje” – mówi w rozmowie ze źródłem. (mb)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj