Polska marka MISBHV „pogwałciła prawa autorskie” fotografa posługującego się pseudonimem Hqeivy – pisze na Facebooku strona Fucks Fashion. Czytamy, że fotografie bezprawnie zostały wykorzystane na sześciu modelach ubrań z nowej kolekcji. Sprawę postanowił skomentować Creative Director marki, Thomas Wirski.
„MISBHV, czyli: wymień mi bardziej żenującą markę od nich, ja poczekam. Tym razem rozchodzi się o pogwałcenie praw autorskich fotografa, działającego pod pseudonimem Hqeivy. MISBHV, wykorzystało fotografię bez zgody autora, zamieszczając ją na sześciu modelach ubrań w nowej kolekcji, EDIT: która znajdowała się na stronie. – Ale to już znamy, po staremu” – czytamy w facebookowym poście Fucks Fashion.
Źródło: facebook.com/fashionfuc
Strona opisała sprawę powołując się na wpis fotografa na Instagramie. Jak czytamy w instagramowym poście, w 2016 roku Hqeivy zrobił zdjęcie, które zaczęło cieszyć się popularnością w portalach społecznościowych takich jak Pinterest czy Tumblr – często było ono wykorzystywane bez zgody autora m.in. na ubraniach czy etui na telefon. W sierpniu 2020 roku fotograf otrzymał maila od Thomasa Wirskiego, w którym ten opisał, że zdjęcie zostało wykorzystane przez jednego z byłych projektantów MISBHV, który twierdził, że kupił prawa autorskie do fotografii. W ramach rekompensaty twórcy zaproponowano kupony na zakup ubrań marki w wysokości dwóch tysięcy euro – co, jak zauważył sama fotograf, jest równowartością jednej puchowej kurtki.
Źródło: instagram.com/hqeivy
Jak czytamy dalej, Hqeivy odpisał mailowo, że marka wykorzystała bez zgody kilka jego zdjęć i wyraził chęć odbycia rozmowy na temat odszkodowania za naruszenie praw autorskich. MISBHV nie odesłało już żadnej odpowiedzi, ale ze swojego konta usunęło wszystkie posty, na których pojawiało się skradzione zdjęcie – ubrania były jednak nadal sprzedawane na stronie internetowej oraz w sklepach stacjonarnych.
Źródło: instagram.com/hqeivy
„Tłumacząc na nasz język, propozycja brzmiała tak: Mamy nadzieję, że artysta, z którym gadamy, jest głupim pajacem i uda nam się mu opchnąć ciuszki o wartości dwa tys. euro, gdy cena produkcyjna przykładowej kurtki wynosi około 400 zł. Panie artysto daj się Pan oj**ać na statystyczne cztery dniówki. Marka wykorzystała prawa autorskie i wyniosła na tym zysk w kilkudziesięciu tys. euro, a proponuje autorowi dwa tysiące. Przepraszam, ale bezczelniej się nie da. MISBHV jesteście pajacami” – podsumowała sprawę strona Fucks Fashion.
W komentarzu dodano także informację, że obecnie kolekcja ubrań z nadrukowanymi skradzionym zdjęciami nie jest już dostępna na stronie internetowej MISBHV. Autorka Fucks Fashion, Ola Miernik, przekazała również, że jest w kontakcie z Hqeivy – okazuje się, że fotograf nie zgodził się na oferowaną rekompensatę, a MISBHV publikowało komentarze, z których wynikało, że autor zdjęć ignorował maile marki.
Źródło: facebook.com/fashionfuc
W sekcji komentarzy pod postem Fucks Fashion do sprawy odniósł się także Thomas Wirski. Creative Director MISBHV napisał, że Ola Miernik łamie wszystkie zasady pracy dziennikarza zawarte w Karcie Etycznej Mediów z 1995 roku. „Szczerze dziwi mnie lekkość, z jaką szafujesz defamacją – obraźliwym, konfrontacyjnym, pozbawionym szacunku językiem, którym tłumaczysz twierdzenia wywodzone z elementarnej nieprawdy. Rozumiem, że świat social mediów premiuje kontrowersje i ostry język zaangażowaniem – Twój post jest tego największym dowodem. Nie zwalnia Cię to jednak z odpowiedzialności za dziennikarską uczciwość, którą jesteś winny zarówno mi jak i swoim odbiorcom. Nie zwalnia Cię to również z szacunku względem samego siebie – a uważam, że emanacją jej braku jest profanacja ojczystego języka” – przekazał Wirski.
„Nie zadałeś sobie minimum dziennikarskiego trudu, jakim byłoby przeczytanie mojego maila. Gdybyś to zrobił wiedziałbyś, że to ja osobiście, w momencie stwierdzenia braku zabezpieczenia praw autorskich, napisałem do autora pierwszy. Proaktywnie, wyprzedzająco, transparentnie i otwarcie. Są to subtelności, które nie tylko pomijasz – ale które w 100 proc. zakłamujesz. Twierdzisz, że kolekcja jest sprzedawana na stronie. Tu po raz kolejny mijasz się z prawdą. Minimum rzetelności dziennikarskiej wymagałoby wejścia na stronę i zadanie sobie trudu jej przejrzenia. Nie zrobiłeś tego. Produkty zostały wycofane ze sprzedaży niezwłocznie w momencie pojawienie się wątpliwości prawnych. Jest to kolejna subtelność, którą pomijasz” – dodał przedstawiciel MISBHV. Wirski w komentarzu przekazał także, że jest w kontakcie z fotografem od dwóch miesięcy – Hqeivy ma nie żądać przeprosin, sprostowania czy wynagrodzenia.
Źródło: facebook.com/fashionfuc
Autorka Fucks Fashion dodatkowo postanowiła nagrać film, który opublikowała na YouTubie. Dowiadujemy się w nim, że przytoczony wyżej komentarz nie był jednym, jaki opublikował pod postem Thomas Wirski (a następnie je usunął). „Ten post jest równie wiarygodny co Mateusz Morawiecki. Jeśli interesuje Cię w najmniejszy sposób stan faktyczny – a nie sensacjonalizm – po prostu zapytaj. Przysłuży się to lepiej i fotografowi, i marce, i samemu Tobie. Lepiej niż przepisywanie steku bzdur, na podstawie sensacji internetowych czytanych bez zrozumienia” – napisał Wirski, czego dowiadujemy się ze screena zamieszczonego w filmie Fucks Fashion.
Źródło: youtube.com – Fucks Fashion
Dodatkowo jedna z internautek opublikowała kolejny internetowy komentarz Wirskiego, w którym ten przekazywał, że fotograf ignoruje większość maili i przyznał, że marka popełniła błąd. „Nie dajcie się wciągnąć w tego typu jednostronną narrację – to zazwyczaj skutkuje jednostronnym widzeniem świata. Jesteśmy z tą osobą (fotografką – przyp. red.) w kontakcie od września (…). Ta osoba ignoruje znakomitą większość naszych wiadomości i do dziś nie przedstawiła żadnych – literalnie żadnych – oczekiwań względem nas. Celem postu tego fotografa nie jest uregulowanie kwestii copywright (która nie istnieje) – celem jest atencja i zbicie fejmu na plecach MISBHV, co ewidentnie działa” – czytamy na zamieszczonym screenie.
„Czy popełniliśmy błąd? Tak. Na pewno nie dołożyliśmy pełnej staranności w uregulowaniu kwestii prawa autorskiego w tym konkretnym przypadku. Bardzo chcemy to zrobić – niestety druga strona najwyraźniej bardzo nie chce tego zrobić” – napisał Wirski, w komentarzu uwiecznionym na screenie internautki.
Źródło: facebook.com/fashionfuc
W filmie na YouTubie autorka Fucks Fashion zaznaczyła jednak, że jeden z jej obserwatorów zamieścił screena komentarza Hqeivy, z którego wynika, że MISHBV zaczęło odpowiadać na maile dopiero po zamieszczeniu posta na instagramie fotografa.
Źródło: youtube.com – Fucks Fashion
(ak)
Zdjęcie główne: instagram.com/hqeivy