Jak wystąpienie Jana Pawła II przyjęto w PE i dlaczego papież Franciszek nie jest dyplomatą opowiada w wywiadzie dla DGP Jan Gawroński, dyplomata i włoski polityk.
Na początku Gawroński zwraca uwagę, że dzisiaj dyplomatę postrzega się jako „kogoś fałszywego i krętacza”. Inaczej z tym wizerunkiem było w czasach przedwojennych. Jako przykład przytacza tu okres, gdy był ambasadorem Polski w Wiedniu. „Wówczas (dyplomaci) mieli wyższą rangę, sami wiedzieli też, gdzie są granice, których przekraczać nie wolno”. Dzisiaj jednak – kontynuuje rozmówca DGP – ten zawód nic nie znaczy, dlatego, że ważne sprawy załatwia się na poziomie przywódców państw. Jak oni się zachowują? Tu Gawroński opisuje, jakim politykiem był Berlusconi, z którym to współpracował. „Bardzo się starał o osobiste stosunki z każdym z przywódców. Był pierwszym, który klepał po plecach, kładł przy przywitaniu innym przywódcom ręce na ramionach”. Tę bezpośredniość widać było chociażby podczas spotkania z Angelą Merkel, który podczas wspólnego zdjęcia zrobił niemieckiej kanclerz rogi. „Jemu tu uchodziło” – dodaje dyplomata.
W dalszej części wywiadu polityk analizuje także przywódców kościelnych pod kątem ich zdolności dyplomatycznych. O Janie Pawle II mówi, że był „wielkiej klasy politykiem i dyplomatą”. I przytacza jedną z historii, która miała miejsce w Parlamencie Europejskim, Jeden z europosłów próbował zrobić awanturę i przerywał ówczesnemu papieżowi podczas jego wystąpienia, Jan Paweł II zachował jednak zimną krew, bardzo spokojnie zareagował. Okazało się, że polityk uprzedził papieża, że do takiej sytuacji może dojść, co zdaniem Gawrońskiego, świadczy o dużej sile kleryka. Inaczej postrzega już papieża Franciszka. „Dyplomatą na pewno nie jest. Politykiem też nie. I mędrcem też nie. Ale przyciąga ludzi, a rolą papieża jest zwiększać liczbę wiernych”. Jednak w sposób, jaki to robi nie podoba się byłemu włoskiemu politykowi. „On jest dumny z tej prostoty przekazu i nie ma kompleksów – mówi w rozmowie z Magdaleną Rigamonti. (mw)