„Czarny PR nie rozstrzygnie wyborów, nie można też ograniczać się tylko do kampanii negatywnej. Trzeba też pamiętać o eksponowaniu własnych atutów” – mówi w rozmowie z Polska Dziennik Bałtycki, William Galston, publicysta Wall Street Journal, wcześniej doradca Billa Clintona.
Na pytanie, co najbardziej liczy się w wyborach, przyznaje, że kluczem jest odpowiedni kandydat oraz aktualność tematów. „Ktoś, kto mówi o tym, co było ważne trzy lata temu, nie ma szans”. Jednym z bieżących tematów jest cień wojny na Ukrainie i obawa przez rosyjskimi represjami w Polsce. W opinii Garsona może być to dla kandydatów element dyskusji przedwyborczej. „Gdy pojawia się realne zagrożenie, pretendent będzie zarzucał aktualnemu prezydentowi, że ten niedostatecznie przygotował kraj na czas zagrożenia” – dodaje przy tym.
W dalszej cześci wywiadu były doradca Billa Clintona zwraca uwagę, że kampania negatywna nie może być jedynym elementem strategii kontrkandydata prezydenta. Do jego zadań należy przede wszystkim podania konkretnych powodów, dla których miałaby zaufać mu opinia publiczna. „To też nie znaczy, że prezydent nie będzie oddawać” – podsumowuje Galston, podając za przykład amerykańskie kampanie wyborcze Ronalda Reagana, Billa Clintona i Baracka Obamy, które łączą „świetni kandydaci o wyrazistych, mocnych osobowościach”. Jak zwraca uwagę publicysta Wall Street Journal, charakter każdej z tych osób bardzo dobrze dopasowywał się do czasów, w których przyszło im kandydować. (mw)