Śledztwo ma wykazać, czy Bartłomiej Misiewicz złożył korupcyjną propozycję. O szczegółach informuje RMF FM.
Sprawie przyjrzy się prokuratura okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim. Dotyczy ona opisywanej w mediach propozycji dla radnych PO. Jak czytamy, współpracownik Macierewicza miał obiecywać politykom Platformy zatrudnienie w państwowej spółce w zamian za koalicję z Prawem i Sprawiedliwością.
Śledztwo dotyczy przekupstwa, za które grozi do 8 lat więzienia – informuje żródło. RMF FM precyzuje dalej, że zawiadomienie w tej sprawie, po doniesieniach medialnych, złożyło w prokuraturze dwóch posłów PO. W postępowaniu sprawdzającym, co regulują przepisy, nie można przesłuchiwać nikogo poza zawiadamiającymi – między innymi dlatego prokuratura zdecydowała się na wszczęcie śledztwa.
Teraz przygotowywany jest plan przesłuchań osób, które uczestniczyły w spotkaniu, podczas którego miała paść propozycja Misiewicza.
Co na to Antoni Macierewicz? W komentarzu przesłanym PAP napisał:
„Wyrażam zadowolenie, że zostało podjęte śledztwo prokuratorskie, które, jak jestem przekonany, wykaże nieprawdziwość medialnych oskarżeń i próbę zorganizowania politycznej nagonki na Prawo i Sprawiedliwość oraz na pana dyrektora Bartłomieja Misiewicza”.
Przypomnijmy, że o propozycji skierowanej do radnych PO po raz pierwszy poinformował Newsweek. Po tych artykułach Misiewicz złożył wniosek o zawieszenie od sprawowanych w MON-ie funkcji (Szefa Gabinetu Politycznego i rzecznika). Polityk w październiku wrócił jednak do Ministerstwa. Obecnie zajmuje się analizą dezinformacji medialnych, wymierzonych w bezpieczeństwo państwa. (mw)