Serwis wyborcza.biz informuje o rebrandingu marki BZ WBK, którą w 2015 roku ma zastąpić marka Santander. Według Macieja Samcika taka zmiana nie jest zaskoczeniem. Może jednak nieść spore ryzyko dla samego banku.
„Nic dziwnego – wśród kilkudziesięciu banków należących do grupy Santander na całym świecie jest tylko jeden, jedyny, który występuje pod inną marką – to właśnie BZ WBK” – pisze Samcik. W przyszłym roku rozpocznie się proces rebrandingu, w wyniku którego logotyp BZ WBK zniknie z rynku. Choć ta nazwa stanowiła rodzaj kuriozum (BZ WBK to „jedyny w Polsce bank, którego nazwy nie da się rozwinąć tak, by zobaczyć w niej jakikolwiek sens” – »Bank Zachodni Wielkopolski Bank Kredytowy«” – zaznacza dziennikarz), utrzymała się na rynku 14 lat.
Mimo wszystko rebranding tego banku może być ryzykowny. Zakłada on diametralną zmianę logotypu i kolorystyki (zieleń zastąpi intensywna czerwień), co może wpłynąć na dezorientację klientów. Drugi problem dotyczy niskiej rozpoznawalności marki Santadner w Polsce. Jak czytamy, „przeciętnemu obywatelowi nazwa »Santander« kojarzy się z kredytami dla rolników, ratami w sklepie albo z kredytami samochodowymi udzielanymi w komisach”. W świadomości klientów zniknie solidny i uniwersalny bank, a jego miejsce zajmie „coś, co części klientów będzie znane jako bank sprzedający tylko kredyty samochodowe i potwornie drogie kredyty gotówkowe, niemające w ofercie nawet zwykłych ROR-ów”. Samcik wspomina także o ogromnych kwotach, wydanych ostatnio przez BZ WBK na reklamy. Po zmianie nazwy będzie on musiał budować rozpoznawalność od nowa. Ryzyko wiąże się także z nową strategią produktową. O ile produkty bankowe będą tworzone przez centralę, mogą nie sprawdzić się na naszym rynku. (ks)