„Pomieszanie z poplątaniem – tak można ocenić marketingowe działania krakowskiego magistratu w kwestii spójnego nazewnictwa miasta” – o sytuacji w Krakowie czytamy na lokalnych stronach Gazety Wyborczej. Miasto prowadzi wiele kampanii wizerunkowych, problem polega jednak na tym, że mimo formalnego ujednolicenia nazewnictwa miasta, nadal w wielu akcjach promocyjnych pojawiają się różne formy jego pisowni.
Jak informuje dziennikarz Gazety w 2006 roku po długich miesiącach narad krakowski magistrat zdecydował, że nazwę miasta będzie pisać się przez „K” we wszystkich materiałach i kampaniach promocyjnych. Jednak ostatnio zapowiedziano zorganizowanie nowego wydarzenia kulturalnego firmowanego przez „Crakow”, a nie „Krakow”.
Sami przedstawiciele magistratu mają mieszane uczucia w sprawie tej niekonsekwencji. Jeden z cytowanych w artykule urzędników nie wie, jak do tego doszło. Inni natomiast, w tym szefowa biura promocji Izabela Helbin oraz pomysłodawcy akcji uważają, że wszystko jest w porządku. Nowa kampania „Cracow Screen Festiwal” adresowana jest do odbiorców anglosaskich, więc nie ma sensu używać pisowni przez „K”, argumentują.
„Jaki jest więc sens ustalania spójnej strategii w sprawie pisowni wyłącznie przez „K”, skoro istnieją zakłócające ją tzw. wyjątki od reguły? Tego pracownicy UMK oficjalnie nie potrafią wytłumaczyć” – komentuje sprawę Rafał Romanowski, dziennikarz Gazety. (ał)