Nie tylko chiński rząd bacznie przygląda się temu, co użytkownicy piszą w mediach społecznościowych. Badacze akademiccy i przedsiębiorcy starają się znaleźć odpowiednie narzędzie do śledzenia postów, aby lepiej zrozumieć, co jest cenzurowane przez rząd – czytamy w The Wall Street Journal Europe.
Rząd chiński używa nie tylko oprogramowania, ale także zatrudnia tysiące osób do cenzurowania treści w internecie. Jednak cenzurowanie, takich stron jak Sina Corp., odbywa się zazwyczaj poprzez wyszukiwanie konkretnych wyrażeń. Naukowcy postanowili przyjrzeć się mechanizmom cenzury. Dzięki temu „mamy taki stopień przejrzystości cenzury, jakiego jeszcze nie mieliśmy” – powiedział David Bandurski z Uniwersytetu w Hongkongu. Badacze z tego uniwersytetu opracowali Weiboscope – oprogramowanie, które bada posty zamieszczane na takich portalach, jak Sina Corp. Weibo (serwis podobny do Twittera). Oprogramowanie to ma pomóc w sprawdzeniu, jak Chińczycy odpowiadają na różne wiadomości o wydarzeniach oraz ma analizować stosowanie cenzury. Następnie wyniki analiz są omawiane na blogu. (kg)
