Czy kobiety działające w polityce dbają o swój wizerunek – a zwłaszcza o ubiór – o tym ze stylistami, projektantami i ekspertami od wizerunku rozmawia Małgorzata Subotič z Rzeczpospolitej. „Starsze pokolenie polityków nie docenia, że ubranie jest narzędziem ich pracy”, przekonuje projektant Tomasz Ossoliński.
Z opinii rozmówców dziennikarki wynika, że z dbałością o „entourage” polskich posłanek nie jest najlepiej. Dobre noty ma Maria Kaczyńska, żona prezydenta, doceniana za poprawę stylu i dopasowanie go do pełnionej roli. Natomiast z „postrachem i koszmarem” oraz skórzanymi ubraniami kojarzy się stylistom Joanna Senyszyn z SLD. Słabo wypada też Nelly Rokita ubierająca się w koronowe rękawiczki i kapelusze, relacjonuje dziennikarka. Generalnie – jak wynika z tekstu – z ubiorem pań w polityce jest „średnio albo kiepsko”, a dominuje styl „na ciotkę”, charakteryzujący się przeładowaniem dodatków, ozdób i wzorów. (ał)