Przez dwa tygodnie od zabicia Osamy bin Ladena byliśmy świadkami ciekawej kampanii prowadzonej przez władze USA. Jej celem było zdyskredytowanie lidera Al-Kaidy – czytamy w serwisie slate.com.
Najpierw pojawiła się informacja, że bin Laden użył swojej żony jako żywej tarczy. Później opublikowano film, który miał dowieść, że najbardziej poszukiwany terrorysta świata farbował swoją brodę, by wyglądać młodziej. Na koniec poinformowano, że w jego domu znaleziono materiały pornograficzne.
Jak czytamy w serwisie, przedstawianie bin Ladena jako maminsynka i podglądacza ma zniechęcić jego potencjalnych zwolenników – europejskich muzułmanów. Informacje o chowaniu się za kobietą i korzystaniu z pornografii zrażą ich skuteczniej, niż kolejne samobójcze zamachy.
Slate w swojej publikacji przywołuje wyniki badania Instytutu Gallupa z 2008 roku. W jego trakcie 11 proc. brytyjskich oraz 17 proc. francuskich muzułmanów przyznało, że mogłoby usprawiedliwić zamachy terrorystyczne na cywilów. W tym samym badaniu jedynie 1 proc. brytyjskich muzułmanów zadeklarowało, że tolerowałby pornografię. We Francji ten odsetek wyniósł 16 proc.
„Jeśli chcesz w Europie Zachodniej trafić ze swoimi argumentami raczej do muzułmanów, niż do pozostałych jej mieszkańców, kwestia pornografii jest skuteczniejsza niż cywilne ofiary zamachów” – podsumowuje autor artykułu. (ks)
www.slate.com