„Efekt Kate” to, jak czytamy, pożądane zjawisko w świecie mody, które polega na tym, że kiedy Kate Middleton pojawi się publicznie w jakimś ubraniu, natychmiast znika ono ze sklepów. Zazwyczaj marki z branży mody marzą o tym, by księżna wybrała część garderoby z ich kolekcji. Przykład firmy Issa pokazuje jednak, że „efekt Kate” może zaszkodzić marce.
Jak czytamy, w 2010 roku Kate Middleton na oficjalne zaręczyny wybrała sukienkę z kolekcji marki Issa, którą zaprojektowała brazylijska designerka mieszkająca w Londynie, Daniella Helayel. Dobę po tym, jak zdjęcia Kate w tej kreacji pojawiły się w sieci, sukienka została wykupiona w sklepie internetowym. Jak podaje źródło, klientkami były kobiety z 43 krajów. „Był to pierwszy »efekt Kate« w historii” – czytamy.
Dalej czytamy, że do marki zaczęło spływać mnóstwo zamówień, a mała firma nie nadążała z szyciem sukienki. Właścicielka z kolei, przez to, że zamówienia spływały tak szybko, nie miała pieniędzy, by kupić materiał i opłacić dodatkowych pracowników, a bank odmówił jej kredytu.
Firma była na skraju bankructwa – czytamy. Wtedy pomoc zaproponowała przyjaciółka Danieli Helayel, Camilla Al-Fayed: zaoferowała, że wykupi 51 proc. udziałów w firmie. Jak podaje źródło, relacje projektantki z inwestorką przestały się układać i w 2012 roku właścicielka marki postanowiła zmienić dyrektora kreatywnego. Rok później Helayel odeszła z firmy.
Jak czytamy dalej, to, czy „efekt Kate” będzie dla marki drogą do sukcesu, czy przekleństwem, zależy to od konkretnej firmy i wielu różnych okoliczności. Pokazuje on jednak mechanizm charakterystyczny dla współczesnej mody, czyli szybkość. W sieci ubrania, które noszą znane osoby, można bowiem kupić od razu. (mb)