Na jednym z forów haker opublikował dane 500 klientów Plus Banku. Instytucja w komunikacji z klientami zapewnia, że „nic się nie stało”. Czy rzeczywiście?
Do wycieku danych doszło w nocy z piątku na sobotę. Haker o pseudonimie „Polsilver” udostępnił dane klientów biznesowych Plus Banku, wśród nich: imiona i nazwiska właścicieli kont lub nazwy firm posiadających rachunki, adresy zamieszkania, numery telefonu. Na liście znalazły się także: zestawienia wszystkich posiadanych rachunków, salda czy numery i daty ważności posiadanych kart kredytowych. Jak czytamy na stronie niebezpiecznik.pl, haker opublikował także drugi plik – z kopią serwera PlusBanku pochodzącą z włamania, które miało miejsce w kwietniu 2015 roku.
„Polsiver” zapowiada, że będzie ujawniać kolejne paczki z informacjami na temat klientów, o ile bank nie zgodzi się zapłacić okupu w wysokości 200 tysięcy złotych. Co ciekawe, chce żeby pieniądze te trafiły na konto dowolnego domu dziecka. W oficjalnym komunikacie na Facebooku bank daje jednak do zrozumienia, że nie będzie prowadzić z hakerem żadnych negocjacji. Zdaniem Artura Niewrzędowskiego, prezesa agencji Talking Heads i byłego dziennikarza Pulsu Biznesu, dobrze, że bank nie uległ szantażowi. Dodaje jednak, że klienci mogliby oczekiwać bardziej zdecydowanych komunikatów. Bank zapewnia bowiem w oświadczeniu, że „pieniądze klientów PlusBanku były i są bezpieczne” a sytuacja, o której donoszą media, jest „wydarzeniem historycznym”. Skupiając się bardziej na bezpieczeństwie pieniędzy, Plus Bank pomija sam fakt wykradzenia danych. „Dla mnie zaskakujące jest to, że bank w ogóle dopuścił do sytuacji, w której ten problem został upubliczniony” – przyznaje z kolei Waldemar Leszczyński, właściciel agencji Futurama. W rozmowie z PRoto.pl zwraca także uwagę na jeszcze jedną rzecz. „Jesteśmy zdani wyłącznie na to, co mówi nam haker, bank wysyła bardzo lakoniczne komunikaty. Dlatego mamy obraz sytuacji prezentowany tylko przez jedną stronę, nie mając pewności, czy jest on prawdziwy” – dodaje.
Niewrzędowski, analizując dotychczasowe działania firmy, stwierdza też, że zabrakło w nich bezpośredniej komunikacji z klientami. „Nasze polskie banki mają to do siebie, że w początkowej komunikacji zawsze starają się troszeczkę przeciągać, licząc, że temat się uspokoi. Brakuje komunikacji proaktywnej, czyli wyjścia i przyznania się, że gdzieś coś poszło nie tak”. Reakcji Plus Banku brakuje także na Facebooku. To tam klienci zadają obecnie największej pytań w związku ze sprawą – w odpowiedzi są proszeni jednak o kontakt z infolinią. „Jeżeli społeczność kliencka sama się już domaga, sama podaje bankowi różnego rodzaju rozwiązania to znaczy, że bank w tej komunikacji jest troszeczkę o krok do tyłu” – podsumowuje. (mw)