środa, 25 grudnia, 2024
Strona głównaAktualnościDezinformacja z ust samorządowych rzeczników

Dezinformacja z ust samorządowych rzeczników

„Moda to jakaś, epidemia czy rzeczywista potrzeba?” – pyta na łamach dziennika Polska Kurier Lubelski Kazimierz Pawełek. Dziennikarz zastanawia się, dlaczego obecnie nawet najmniejszy urząd musi mieć rzecznika prasowego i czy jego osoba naprawdę podnosi rangę placówki.

Pawełek przypomina, że kiedyś rzecznikiem prasowym zostawał profesjonalny dziennikarz. Wówczas koledzy z branży mawiali z zazdrości, że „poszedł on na lekki chleb” i nie darzyli go zbytnią sympatią, bo stanowił mur w dostępie do informacji, których potrzebowali od danej firmy. Sami rzecznicy zaś przyznawali, że ich praca przypomina pracę sapera – wystarczy jeden błąd i się wylatuje. Dziś zarzutów pod adresem rzeczników jest jeszcze więcej. Pawełek powołuje się na konkretne przykłady: unikanie pytań dziennikarzy, a zamiast tego wygłaszanie oświadczeń i rozsyłanie komunikatów, dezinformacja. I wskazuje na Beatę Górkę, rzeczniczkę marszałka lubelskiego, która „niczym wytrawny polityk, w sposób całkowicie mętny, pokrętny i wykrętny informowała, dlaczego w środku sezonu urlopowego przestały kursować autobusy do Krynicy i Zakopanego”. Kolejny przykład – Justyna Góźdź, rzeczniczka prasowa ZTM w Lublinie. „Usiłowała przekonać dziennikarzy i nas, klientów jej firmy, że likwidacja trasy nr 11 to żadna strata dla podróżnych, gdyż inne linie zostaną przedłużone. Starannie jednak ukryła, że takiego przebiegu trasy, jaką miała 11, po prostu nie ma” – narzeka dziennikarz Kuriera. (es)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj