Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, szacuje się, że istnieje ponad 3 mln polskich blogów, jednak 90 proc. z nich jest martwa. Wśród nich blogożebracy, drobni ciułacze oraz blogozawodowcy. A „marketingowcy wielu firm mają z żebroblogerami naprawdę poważny problem” – twierdzi Anita Wojtaś-Jakubowska, social media team director w agencji Think Kong.
„Dziewczyna zakłada blog o kosmetykach, prowadzi go ledwie miesiąc i już rozsyła e-maile, domagając się od producentów próbek do recenzji. Niestety nadal wiele osób myśli, że istotą prowadzenia bloga jest publikowanie kilku wpisów” – komentuje Wojtaś-Jakubowska. Wtedy firmy stają przed dylematem, bo jak nie prześlą próbek, to mogą znaleźć się w obliczu niesprawiedliwej krytyki, a takowa szybko roznosi się po sieci. Jest także druga strona medalu – czasem to blogerzy muszą mierzyć się z nierealnymi oczekiwaniami firm. „Mierzi nas powszechność reklam, a czasem przekupstwo uskuteczniane przez niektórych blogerów” – twierdzą autorzy bloga jedzeniedorzeczy.pl.
W mediach pojawiają się raporty oraz szacunki zarobków blogerów. Jednak nie zawsze okazują się one trafne. „Spora część krążących po rynku opowieści o kontraktach, jakie podpisują firmy, jest rozdmuchana, nie oznacza to jednak, że oni nie zarabiają. Ani że reklamodawcy nie widzą tu dla siebie pola do popisu” – ocenia Wojtaś-Jakubowska. Sukcesu nie można odmówić blogowi The Huffington Post. Założony w 2005 r. przez dziennikarkę Ariannę Huffington, teraz jest gigantem – pracuje tam 500 dziennikarzy oraz redaktorów. A dzienny przychód to 30 tys. dol. (kg)