Choć serwisy społecznościowe rosną w siłę – Instagram ostatnio poinformował, że ma już 600 mln użytkowników miesięcznie – to ten rok był dla nich szczególnie trudny. Facebook zdominowały fałszywe wiadomości, Twitter z kolei musi walczyć z prześladowaniem użytkowników związanym z płcią lub narodowością – pisze thenextweb.com.
Portal pod kierownictwem Jacka Dorseya od dawna jest krytykowany za brak działań mających przeciwdziałać pojawiającym się atakom. Miesiąc temu co prawda udostępnił narzędzia, które mają ograniczyć to zjawisko – nowe opcje rozszerzają m.in. zakres działania funkcji wyciszenia natrętnego użytkownika. W ocenie autora to jednak nie wystarczy, bo na Twitterze bardzo łatwo zostać anonimowym.
W dalszej części tekstu Juan Buis, autor artykułu, skupia się na Facebooku – serwisie, który miesięcznie łączy 1,8 miliarda ludzi na całym świecie. Za wielkimi liczbami idzie też ogromna odpowiedzialność, zwłaszcza, że portal Zuckerberga internauci traktują jako źródło codziennych informacji. W 2016 roku ich zaufanie zostało wystawione na próbę, szczególnie podczas kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych. Jak czytamy, w tamtym okresie zmyślone informacje generowały ponad 8,7 mln zaangażowania. To ponad milion więcej niż w przypadku prawdziwych wiadomości.
Facebook najpierw odżegnywał się od odpowiedzialności, następnie zapewnił, że razem z podmiotami trzecimi będzie sprawdzać udostępniane przez użytkowników treści. To nie rozwiązuje problemu do końca, bo jednocześnie portal nie może zabronić publikowania internautom tego, co chcą. Wówczas mógłby zostać oskarżony o cenzurę. Dlatego, zdaniem autora, nie ma gwarancji, że serwis szybko poradzi sobie z fałszywymi wiadomościami. (mw)