Marek Goliszewski, prezes BCC, obronił rozprawę doktorską o dialogu społecznym i… wywołał dyskusję o słuszności nadania mu tego tytułu przez Wydział Zarządzania UW. „Publicyści cytują ku uciesze gawiedzi obracane przez dr. Goliszewskiego banały” – zauważa Jacek Żakowski i dodaje, że dyskusyjna jest także relacja prezesa z promotorem.
Wyborcza.pl przypomina, że prof. Andrzej Zawiślak, promotor rozprawy, jest jednocześnie współtwórcą BCC i wieloletnim przewodniczący jej rady. Z kolei Goliszewski to członek Rady Przedsiębiorczości przy Wydziale Zarządzania. „Celem rady jest załatwianie wydziałowi zleceń na badania, studentom praktyk, a absolwentom pracy. Ten wydział nie powinien więc otworzyć przewodu Goliszewskiemu, a on nie powinien tam doktoratu składać. Bo konflikt interesów jest dla obu stron kompromitujący” – pisze Żakowski. Studenci zarządzania mają także wątpliwości, co do poziomu pracy doktorskiej, podkreślając, że jego praca ma 189 stron, „z czego pierwsze 50 opisuje stan dialogu społecznego ze streszczeniami regulujących go przepisów. Zauważyli, że doktorat zawiera bibliografię, ale ani jednego przypisu, znaleźli też fragmenty tekstu zaznaczone cudzysłowem jako cytaty, ale bez przypisu” – czytamy dalej. Na dziedzińcu UW publicznie odczytali też rozprawę doktorską Marka Goliszewskiego. Co na to biznesmen? „Cieszę się, że o tym się mówi, bo zależało mi, żeby w Polsce toczyła się dyskusja o dialogu społecznym” – odpowiada w rozmowie z wyborczą.pl. Tym samym odwołał się do tematu swojej pracy: „Wpływ sposobu organizacji dialogu społecznego na efekty gospodarcze”. Odcina się jednak od zarzutów i dodaje, że w jego relacji z promotorem „nie ma mowy o żadnym kumoterstwie” . O tym, czy prezes BCC otrzyma tytuł doktora zadecyduje Rada Wydziału, która zbiera się pod koniec października. (mw)