We wtorek, 3 października, na dziedzińcu kampusu Uniwersytetu Warszawskiego pojawiła się obrandowana ciężarówka – znajdował się na niej logotyp tureckiej marki herbaty. Jak opisuje dr Łukasz Zaremba z UW w rozmowie z warszawa.wyborcza.pl, ciężarówka była dwupoziomowa. Na dole był punkt, w którym można było dostać szklankę herbaty, a na górze rozstawiono krzesła i stoliki. Celem akcji miało być promowanie Wydziału Orientalistycznego UW oraz kursów języka tureckiego prowadzonych przez uczelnię – podaje źródło.
Na naczepie ciężarówki zamontowano ekran. „Na przemian pojawiała się tam flaga turecka, flaga polska oraz wizerunki Recepa Erdogana i Andrzeja Dudy” – relacjonuje w rozmowie z warszawa.wyborcza.pl dr Łukasz Zaremba z Instytutu Kultury Polskiej UW. Jak mówi pracownik uczelni, auto wzbudziło zainteresowanie przechodniów, którzy je fotografowali.
Źródło: facebook.com/lukaszaremba
Kiedy w internecie zaczęto publikować pierwsze zdjęcia pojazdu, na dziedzińcu kampusu pojawiła się rzecznik prasowa uczelni Anna Korzekwa-Józefowicz. Chwilę później wyłączono ekran zamontowany na ciężarówce – czytamy.
Jak podaje źródło, Korzekwa-Józefowicz w rozmowie ze „Stołeczną” powiedziała, że akcję zorganizował samorząd studentów Wydziału Orientalistycznego UW i miała ona promować turecką kulturę i zajęcia z języka tureckiego prowadzone przez uniwersytet. Dodała również, że kanclerz uczelni wyraził zgodę na obecność auta na terenie kampusu, natomiast „nie było mowy o promowaniu tego typu treści” – czytamy.
Według relacji strażników, którzy pracują na kampusie UW, fotografie prezydentów Polski i Turcji oraz zdjęcia flag obu państw wyświetlały się bardzo krótko – podaje źródło.
Dr Zaremba w rozmowie z warszawa.wyborcza.pl. twierdzi, że akcja „to była herbaciano-ekranowa promocja dyktatora i nacjonalizmu oraz nieetycznej oficjalnej przyjaźni władz tureckich i polskich. Ktoś, zapewne podstępem, urządził promocję dyktatury w murach uniwersytetu”. I dodaje: „Na takie treści na uniwersytecie nie może być miejsca” – cytuje jego wypowiedź źródło. Ponadto dr Zaremba twierdzi, że można mieć zastrzeżenia także do wykorzystywania terenu uczelni do promowania komercyjnej marki.
Warszawa.wyborcza.pl o komentarz poprosiła dziekana Wydziału Orientalistycznego, który wyjaśnił, że nie wiedział o ekranie i zdjęciach, które wyświetlano, ale nie uważa, żeby akcja miała podtekst polityczny. (pp)