Maggie Holley, na łamach prdaily.com przypomina, że dziennikarze lubią informacje prasowe z historią w tle. Jednak te nie zawsze dotyczą samej marki. W końcu branża public relations pełna jest opowieści takich jak ta, w której pracownik jednej z firm w przesłanej informacji prasowej przez pomyłkę podał numer na „sex-telefon”.
Wpadka kierownika ds. komunikacji firmy San Jose w Kalifornii, to przykład na to, jak skutecznie odciągnąć uwagę od samej treści wiadomości. Autorka zaznacza bowiem, że dziennikarze chętniej czekają na pomyłki PR-owców niż na kolejną informację prasową. Winni temu są sami specjaliści ds. komunikacji, którzy nie zdają sobie sprawy, które informacje są warte uwagi. A to już widać po samym nagłówku, który zdaniem autorki – zdradza wszystko. Holley przytacza też dawną wypowiedź Davida Ogilvy’ego, który stwierdził, że co piąty człowiek już po nagłówku ocenia użyteczność informacji.
Komunikat prasowy to nie reklama usług danej firmy – przypomina autorka. Dlatego lepiej zrezygnować z bezpośrednich zwrotów „my”, „ty” i postawić na formę artykułu. A w nim, jak i w informacji prasowej, nie powinno zabraknąć cytatów. Te dopełniają suchy komunikat o osobiste komentarze: „To, w jaki sposób przedstawiamy firmę jako bohatera-pokazując, poprzez opowieści, jak to pomogło i może pomóc innym, jest dużo cenniejsze” – czytamy dalej. Lepiej czytają się także informacje, w których pojawiają się anegdoty. „Nie przesadź z ich ilością. Dla dziennikarza liczy się konkret – czytamy dalej. Co to oznacza? Jeśli informacja będzie napisana w sposób prosty, pozbawiony pracowniczego żargonu, a także będzie krótka i treściwa jest większa szansa, że dziennikarz ją opublikuje. (mw)