Łukasz Naczas chwalił się, że Szymborska była kuzynką jego babci, a według Wandy Nowickiej, odeszła „Wisłocka”, Grzegorz Napieralski zaliczył twórczość noblistki do pozytywizmu…
„Temat śmierci Wisławy Szymborskiej stał się okazją do budowy kolejnego muru arogancji, ignorancji i najzwyklejszej głupoty” – tak środowe wpisy niektórych polskich polityków na Twitterze komentuje Marcin Sobierajski z kampanianażywo.pl.
„Dowartościowanie się koneksjami rodzinnymi z Noblistką w godzinę po jej śmierci było dopiero preludium do występu prawdziwych gwiazd wieczoru” – czytamy w portalu kampanianazywo.pl. Rzeczywiście, Naczas dość wylewnie je opisuje. Dowiadujemy się, że nie było mu dane to, co Babci Halinie, która „miała kontakt z Wisławą” albo wujkowi, który „miał wiedzę”. Sobierajski punktuje ponadto Wandę Nowicką. Ta już w listopadzie pomyliła bohaterskiego kapitana Wronę z kapitanem Sową, a teraz „po raz kolejny wykazała się dość awangardowym podejściem do komentowania wydarzeń w 140 znakach”, pisząc: „Coraz mniej wielkich ludzi – najpierw Havel, teraz Wisłocka”. Błąd wytknęli posłance również internauci. Komentarz typu: „Pani Marszałek już lepiej nic nie pisać” był jednym z delikatniejszych. Dostało się też Grzegorzowi Napieralskiemu, którego dziennikarz określa krótko: „Last but not least”. Były lider Lewicy „ma problemy z rozszyfrowaniem terminu »pozytywizm«”, a oto dowód w postaci jego wpisu na Twitterze: „Dziękuję za wiersze, które były taką dawką pozytywizmu. Pani Wisława nigdy nie odejdzie. Jej poezja jest przecież nieśmiertelna”. Według Sobierajskiego to przykłady na „zwyczajne niedouczenie największych lewicowych środowisk”. (es)