Albert Stawiszyński pisze na łamach Pulsu Biznesu o naruszaniu etyki przez stosowanie technik public relations. Dobra osobiste przedsiębiorcy, czyli także wizerunek, objęte są prawną ochroną. Gdy zostaną naruszone w wyniku działań czarnego PR-u, to poszkodowany może zażądać zaniechania podejmowania nielegalnych działań lub finansowego zadośćuczynienia.
Adam Łaszyn, wiceprezes ZFPR-u, tłumaczy: „ktoś kto zajmuje się czarnym PR, musi być osobą pozbawioną moralności i zasad etycznych”. Problem z czarnym PR-em, zdaniem autora tekstu jest taki, że ciężko znaleźć twarde dowody i trudno udowodnić, kto za nim stoi. „Jeśli środki prawne okażą się nieskuteczną obroną przed czarnym PR, to zawsze można napiętnować agencje PR, które używają takich nieetycznych środków informacyjnych” – podsumowuje Monika Stępniewska, radca prawny z kancelarii Plucińska Stopczyk Mikulski. (ml)