„Pacjenci powinni liczyć się z faktem, iż publikowane przez nich na portalach społecznościowych informacje mogą zostać wykorzystane przez lekarzy. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy chodzi o ludzkie życie” – komentuje sprawę odmówienia przeszczepu wątroby mężczyźnie, który opublikował w sieci swoje zdjęcia z imprezy, etyk Arthur Caplan.
Jak czytamy w artykule Jakuba Nocha w serwisie naTemat.pl, nie tylko pracodawcy używają mediów społecznościowych do uzyskiwania informacji o potencjalnych pracownikach. Coraz częściej z możliwości, jakie daje śledzenie internautów w social mediach, korzystają także lekarze w stosunku do swoich pacjentów.
Tak było w przypadku młodego mężczyzny, który po wypadku spowodowanym pod wpływem alkoholu czekał na przeszczep wątroby. Warunkiem wpisania go na listę pacjentów zakwalifikowanych do transplantacji narządu była całkowita abstynencja. Pacjent został jednak skreślony z listy oczekujących. Powód? Jeden z ekspertów orzekających o prawie do przeszczepu znalazł na Twitterze mężczyzny zdjęcia z imprezy, podczas której niedoszły pacjent spożywał alkohol.
Jak komentuje cytowany w tekście amerykański ekspert w dziedzinie etyki medycyny, Arthur Caplan, historia mężczyzny stanowi argument za tym, by coraz głośniej mówić o tym, jak powinna wyglądać etyka lekarska w czasach, gdy prawie każdym aspektem życia człowieka rządzą nowe technologie. „Dziś lekarze mogliby przecież z łatwością zweryfikować, czy komuś rzeczywiście należy się zwolnienie lekarskie skoro pomimo uskarżania się na silne bóle wrzuca statusy z Endomondo” – zauważa autor artykułu. Lecz brak regulacji etycznych w tym zakresie działa w dwie strony: w social mediach także lekarzom zdarza się opublikować o jeden post za dużo, zdradzając tym samym tajemnice swoich podopiecznych.
„Obecnie nie istnieją żadne zasady, ani nawet wskazówki, jak powinny wyglądać relacje lekarz-pacjent w internecie. Jeśli zależy nam na podtrzymaniu zaufania obu stron, należy opracować nowe reguły z zakresu ochrony prywatności i tajemnicy lekarskiej w sieci, która z definicji nie służy poufności” – podsumowuje Arthur Caplan. (jl)
