Europa jest atrakcyjna inwestycyjnie, ale jej siła przyciągania słabnie – wynika z badania, w którym Ernest&Young przepytało 840 menedżerów odpowiedzialnych za decyzje inwestycyjne w firmach prowadzących działalność w skali międzynarodowej.
1/3 ankietowanych najchętniej inwestowałaby w Niemczech, 10 proc. wybrało Polskę, 8 proc. Wielką Brytanię, a 7 – Rosję. Na szóstym miejscu (3 proc. wskazań) znalazły się Czechy, za nimi Rumunia i Turcja. „Rynek oraz inwestorzy zaczynają nareszcie dostrzegać, jak bardzo zróżnicowana jest Europa Środkowo-Wschodnia” – podkreśla Duleep Aluwihare, partner zarządzający Ernest&Young w Polsce. Jak czytamy w Rzeczpospolitej, nasz kraj wyróżnia lepsza niż w innych krajach sytuacja gospodarcza, duży i chłonny rynek wewnętrzny, wykwalifikowani pracownicy, niewielki dług publiczny oraz „korzystny klimat biznesowy”. Ubiegłoroczny napływ wyniósł 10,3 mld euro i był o jedną trzecią większy niż rok wcześniej. Projekty są poza tym coraz lepsze jakościowo. „Polska przestaje być dla gospodarek rozwiniętych miejscem, w którym znajdą tanie ręce do pracy. Inwestycje zaczynają być coraz bardziej zorientowane na potencjał intelektualny pracowników” – mówi Paweł Tynel, dyrektor w zespole ulg i dotacji inwestycyjnych w Ernest&Young. Europejski magnes jednak słabnie – to nieuniknione, zważywszy na to, co dzieje się w Grecji, Hiszpanii, Włoszech i Francji. Nowych inwestycji nie będzie zatem przybywać, bo proces ten zaczyna wyhamowywać. (es)