sobota, 16 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościEwart: powoli zanika reporterstwo oryginalne

Ewart: powoli zanika reporterstwo oryginalne

PRoto.pl: MediaTory to spotkanie ludzi ze świata mediów, którzy na co dzień uprawiają różne formy dziennikarskie. W którą stronę, Pani zdaniem, zmierza ten zawód?

Ewa Ewart, dokumentalista tvn24, zdobywczyni MediaTora w kategorii InicjaTOR 2014, za dokument „Zdobyć miasto”: Dziennikarstwo ulega nieustannej rewolucji, zmienia się forma i sposób uprawiania. Osobiście ubolewam nad tym, że coraz częściej nie ma czasu na dziennikarstwo oryginalne. Jest dużo elementu tzw. „recyklingu”. Z racji tego, że informacja musi być tu i teraz, nie ma czasu, by dziennikarz sam mógł dotrzeć do źródła. W przekazach medialnych, informacyjnych bardzo często trzeba polegać na osobach trzecich, a nie zawsze są to źródła sprawdzone. Dlatego ja osobiście bardzo cenię tę formę, którą ja uprawiam, bo to jest jeszcze ten fragment, który pozwala na uprawianie autorstwa. Wszyscy laureaci MediaTorów, jak i osoby nominowane – oni te teksty tworzyli sami. Ja mówię o takiej sieczce, która się pojawia, gdy materiał pochodzi z „recyklingu”. Powoli zanika reporterstwo oryginalne.

PRoto.pl: Tegorocznym nominacjom towarzyszy pewien motyw przewodni. Jest nim relacja z bohaterem reportażu i prawo twórcy do korzystania z historii bohaterów. Pytania o etyczny cel przedstawiania biedy i śmierci pojawiały się u nominowanego Wojciecha Tochmana. Temat etyki tego zawodu pojawił się też nominowanej rozmowie Adriana Stachowskiego z Jackiem Hugo-Baderem. Jak w pracy dokumentalisty podchodzi Pani do tych zagadnień?

E.E: Relacja z bohaterem w dokumencie jest kluczowa, żeby taki dokument w ogóle został zauważony. Żeby widz miał szansę dopracowania sobie jakiegokolwiek stosunku emocjonalnego. To jest taka ogólna zasada etyki, jakichś standardów, które sami sobie wyznaczamy jako autorzy dokumentów, jako dziennikarze. Czasami, jeśli mamy do czynienia z niezwykłym bohaterem, niezwykłą historią, a jeszcze do tego jesteśmy pierwsi, którzy wywlekamy to na światło dzienne, trzeba pamiętać o granicach. Jest przed nami żywy człowiek. Musimy pamiętać przede wszystkim o konsekwencjach, co czasami ujawnienie historii może dla niego oznaczać. Trzeba też bardzo uczciwie dawać mu możliwość wyboru: uprzedzić go o ewentualnych konsekwencjach. Kilkakrotnie się w swoich dokumentach dawałam swoim twórcom wybór, ponieważ to ja wiem znacznie więcej na temat możliwych konsekwencji niż taka osoba. Zrobiłam kilkanaście filmów i mam świadomość przyszłych zdarzeń, a taka osoba nie wie, jest z reguły nowa, jeżeli chodzi o medium. Uczciwość zawodowa i przyzwoitość, przede wszystkim, jako człowiek, a nie tylko dokumentalista.

Sama – jak wcześniej wspomniałam odbierając nagrodę – nie mam reguły na znajdywanie bohaterów. Natomiast scena spotkania moim dokumencie, członków brytyjskiej załogi była jedną z wzruszających sekwencji, które mi się udało stworzyć. Ona w ogóle nie była wyreżyserowana, te osoby spotkały się dopiero przy nas po tylu latach. To było też trudne pod względem logistycznym – jak wspominałam, umieściliśmy ich w trzech osobnych hotelach.

PRoto.pl: Jaką rolę dla Pani odgrywają nagrody przyznawane przez studentów?

E.E: Nagrody od przyszłych adeptów dziennikarstwa mają dla nas dziennikarzy podwójne znaczenie. Stajemy się dla nich źródłem inspiracji, widzą, że tę drogę można ukierunkować na różne sposoby. Najbardziej bym sobie życzyła, żeby na naszym przykładzie zobaczyli, że warto realizować pasje, warto wierzyć, że ten zawód ma sens.

Rozmawiała Magdalena Wosińska

Rozmowę przeprowadzono podczas Gali MediaTory 2014 w Audytorium Maximum UJ

Czytaj też:
Jagielski, Rigamonti, Smoleński, Tygodnik Wprost z MediaTorami

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj