Kwestia emisji reklam na smartfonach spowodowała znaczny spadek wartości akcji Facebooka. Inwestorzy wątpią, czy firma zarabiająca głównie na reklamach (85 proc. przychodu) będzie w stanie czerpać zyski z urządzeń mobilnych. Ta niepewność uderza również w inne spółki internetowe, takie jak Zynga czy Groupon – czytamy w Polityce. Tymczasem smartfony stały się jednym z najważniejszych kanałów mediowych.
Spadku cen akcji Facebooka nie powstrzymała nawet informacja spółki o wprowadzeniu płatnych reklam na urządzenia mobilne i pracach nad rozwiązaniami dla małego biznesu. Inwestorzy nie przejmowali się tą kwestią przy giełdowym debiucie spółki Zuckerberga, płacąc nawet 42 dol. za akcję, dzięki czemu kapitalizacja Facebooka wyniosła ponad 100 mld dolarów.
Obecnie na giełdzie dużo lepiej radzą sobie firmy z sektora Web 2.0 (usługi internetowe oparte na serwisach społecznościowych) takie jak Yelp czy LinkedIn. Jak czytamy, w obu przypadkach inwestorów uspokoił fakt, że spółki nie są „nadmiernie uzależnione” od reklam. Wielcy gracze na internetowym rynku, tacy jak Apple i Google, starają się również dostarczać usługi rozmaitego typu. Apple jest jednocześnie producentem sprzętu, oprogramowania oraz dostawcą treści (serwisy iTunes i App Store). Google natomiast posiada przeglądarkę, a dzięki systemowi Android oraz Google Play jest również dostawcą aplikacji i treści na smartfony.
Zeszły rok był przełomowy dla rynku urządzeń mobilnych. Po raz pierwszy sprzedano więcej smartfonów i tabletów niż tradycyjnych komputerów. Jak zaznacza Jarosław Rzepecki z agencji Hypermedia Isobar, urządzenia mobilne stały się jednym z głównych kanałów mediowych, a są „drastycznie niedoceniane w budżetach reklamowych”. Rzepecki dodaje, że dopóki to się nie zmieni, nadal będziemy mówić jedynie o spekulacyjnej bańce. (ks)