Służba Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) podejrzewa wiceministra obrony narodowej gen. Waldemara Skrzypczaka o lobbing dla koncernów zbrojeniowych – informuje Rzeczpospolita. Zarzuty wobec generała, odpowiedzialnego za zakup nowego sprzętu dla armii, miałyby dotyczyć m.in. jednego z izraelskich koncernów zbrojeniowych.
Sam Skrzypczak w rozmowie z dziennikiem zaprzeczył, jakoby lobbował na rzecz jakiejkolwiek firmy. Jednocześnie przyznał, że zna osobiście niektórych szefów izraelskich firm zbrojeniowych oraz pracujących dla nich lobbystów. Wspomniał o Yedidia Yaarim, szefie koncernu Rafael, dostarczającego polskiej armii rakiety Spike. „To, że znam »Didiego«, nie zmienia faktu, że nie jestem zadowolony ze Spike’ów i bez zmian konstrukcyjnych nie zgodzę się na dalsze zakupy” – zaznaczył Skrzypczak.
Według ustaleń Rzeczpospolitej SKW nie przedłużyła generałowi certyfikatu dostępu do informacji o klauzuli „ściśle tajne”. Oznacza to, że w praktyce Skrzypczak nie może wykonywać swoich obowiązków, bo zajmuje się sprawami zaliczanymi do tej kategorii. Skrzypczak przyznaje, że jego poświadczenie bezpieczeństwa wygasło 6 lipca. Przyczyną było jednak własne zaniedbanie i zbyt późne złożenie ankiety, niezbędnej do przedłużenia uprawnień.
Jego zdaniem cała historia to rodzaj zemsty. „Jako wiceminister odpowiedzialny za zakupy uzbrojenia przeciąłem wiele patologicznych układów, żerujących na armii. Byłem straszony przez lobbystów, że źle się to dla mnie skończy” – tłumaczy.
Rzeczpospolita przypomina, że gen. Skrzypczak, jako dowódca wojsk lądowych, w 2009 roku popadł w konflikt z szefem MON Bogdanem Klichem. Polityków obarczył winą za zbyt słabe wyposażenie naszych żołnierzy. Według ustaleń dziennika po odejściu z armii przeszedł do biznesu i pracował dla polskich producentów broni. W 2011 roku, mimo zastrzeżeń SKW dotyczących jego współpracy z branżą zbrojeniową, został doradcą ministra obrony Tomasza Siemonika. (ks)
