Od roku 2003 Google odpowiedział na 450 mld unikatowych zapytań, czyli takich, z którymi mierzył się po raz pierwszy. „Nigdy dotąd w dziejach cywilizacji nie istniała taka baza danych na temat ludzkich potrzeb” – przekonuje Gazeta Wyborcza.
Teraz tylko co szóste pytanie jest dla Google nowością. O co najczęściej pytają internauci? Dlaczego facet milczy? Dlaczego ludzie kłamią? Dlaczego bolą pięty? I – dlaczego internet wolno chodzi? Ale najważniejsze to to, że wcale nie odpowiada im „bezduszna maszyna kierująca się algorytmami”. „Te algorytmy są nieustannie ręcznie dostrajane przez ludzi z myślą o ludziach” – pisze Wojciech Orliński. I dodaje: „Gdy czytasz te słowa, trwa około 200 eksperymentów służących udoskonalaniu wyszukiwania. Być może sam nieświadomie uczestniczysz w jednym z nich”.
Autor tekstu przywołuje w nim dwa interesujące eksperymenty. Jeden swój, drugi Renee DiResty, która przebadała ostatnio, jak Google uzupełnia zdanie „dlaczego [nazwa stanu] jest taki…”. Blogerka zakładała, że test ujawni stereotypowe opinie o każdym ze stanów. Co się okazało? Że Amerykanie są w gruncie rzeczy przeświadczeni o tym, że mieszkają w wyjątkowo nudnych miejscach. Polski dziennikarz powtórzył ten eksperyment, wpisując w wyszukiwarkę (1 października) „dlaczego Polska”. I Google „dopisywał”: „dlaczego Polska nie wyszła z grupy”, „dlaczego Polska przegrała”, „Dlaczego Polska nie wygra Euro” i „dlaczego Polska i Litwa zawarły Unię”. Podczas gdy Niemcy mają zgoła inne problemy. Po wpisaniu „Warum Deutchland”, w sieci pojawiały się takie oto rozwinięcia: „dlaczego Niemcy grają w zielonych trykotach” i „dlaczego Niemcy będą mistrzami Europy”. (es)
