Google poinformował, że intensywnie zastanawia się nad sposobami, które mają poprawić rezultaty wyszukiwania. To odpowiedź na krytykę niektórych wyników, związanych np. z Holocaustem – podaje bbc.com.
Jak czytamy, jednym z wyników na wyszukiwanie frazy „czy Holocaust się wydarzył?” była wysoko pozycjonowana odpowiedź, że nie – poinformowała dziennikarka Guardiana, Carole Cadwalladr. Teraz wyniki zostały zmienione dla użytkowników ze Stanów Zjednoczonych – czytamy dalej.
Jak zaznaczył rzecznik Google, jest to dla nich bardzo istotny problem i poważnie zastanawiają się, jak go rozwiązać. Dodał też, że wyniki wyszukiwania są odzwierciedleniem tego, co znajduje się w internecie. „Fakt, że strony promujące nienawiść mogą pojawiać się w wynikach wyszukiwania, nie oznacza, że Google popiera te poglądy” – czytamy.
Danny Sullivan z Search Engine Land jest zdania, że taki układ wyników był spowodowany próbami wpływania na kolejność wyszukiwań przez strony zewnętrzne. Sullivan spotkał się z menedżerami i inżynierami z Google’a, żeby omówić wątpliwości dotyczące wyników wyszukiwania, które mogą dotyczyć także pytań o mniejszości etniczne – podaje źródło.
Dalej czytamy także, że Cadwalladr oskarżyła Google’a o rozpowszechnianie mowy nienawiści. Jako przykłady podała wyniki wyszukiwania fraz „czy kobiety są złe?” lub „czy muzułmanie są źli?”. Kontrowersje wzbudziła też odpowiedź na wyszukiwanie „Czy czarnoskórzy ludzie są inteligentni?”. W Wielkiej Brytanii wyszukiwarka pokazała na górze artykuł, w którym pojawia się stwierdzenie, że „czarnoskórzy są znacznie mniej inteligentni od innych ras”.
Sullivan dodaje także, że o wiele bardziej powszechne wśród użytkowników jest wyszukiwanie pojedynczych haseł, np. „Holocaust”, niż wpisywanie pytań typu „czy Holocaust się wydarzył?” i również to ma wpływ na pozycjonowanie wyników.
Jak dalej czytamy, takie wyniki wyszukiwania są szczególnie nieodpowiednie, bo mogą wpływać na świadomość młodych ludzi, którzy bardzo ufnie podchodzą do informacji znalezionych w sieci. Mark Graham z Oxford Internet Institute podkreśla z kolei, że należy pamiętać, że nie ma czegoś takiego jak „bezstronny” czy „neutralny” algorytm. (mb)