W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o tym, że internetowy gigant jest oskarażany przez The United States Department of Labour, iż dyskryminuje kobiety pod względem płacowym. Według Janette Wipper, dyrektora regionalnego Department of Labour, stwierdzono „systemowe rozbieżności w wynagrodzeniu kobiet w całym obszarze działalności firmy”.
Google stanowczo zaprzeczył tym oskarżeniom i zdecydował się na opublikowanie na swoim blogu informacji o sposobie, w jaki wylicza płace pracownikom. Firma wyjaśnia, że wynagrodzenia są zależne od czterech czynników: roli w organizacji, szczebla i miejsca zatrudnienia oraz aktualnej oceny wyników pracy.
Eileen Naughton, Vice President People Operations w Google, pisze na firmowym blogu, że analitycy, którzy odpowiadają za wyliczanie proponowanych płac, nie mają dostępu do informacji o płci poszczególnych pracowników. Managerowie, którzy na podstawie przedstawionych przez analityków propozycji ostatecznie decydują o wysokości wynagrodzenia, mają ograniczoną swobodę w ustalaniu jego końcowej wysokości i muszą podawać uzasadnienie swoich decyzji. Następnie firma analizuje płace osób, które zajmują te same stanowiska i sprawdza czy występują istotne rozbieżności w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn.
„Pod koniec 2016 roku przeprowadziliśmy analizę w 52 różnych głównych kategoriach pracy i nie stwierdziliśmy różnic w wynagrodzeniu ze względu na płeć” – wyjaśnia Eileen Naughton i dodaje, że na wniosek indywidualnych osób, firma może dokładniej przyjrzeć się ich zarobkom i dokonać odpowiednich korekt.
Więcej na temat systemu wyliczania wynagrodzeń przez Google można przeczytać na blogu. (pk)