The Guardian skrytykował Real Madryt i Florentino Pereza za to, w jakim stylu pożegnali Ikera Casillas’a. Hiszpański bramkarz po 25 latach żegna się z klubem…dwa razy. Po skromnej konferencji prasowej prezes zorganizował piłkarzowi jeszcze jedną konferencję, ale nie dopuścił go do głosu.
Real Madryt starał się podreperować złe wrażenie, jakie zrobił przy pierwszym pożegnaniu z Ikerem Casilassem. Wówczas bramkarz sam spotkał się z dziennikarzami, a media zwracały wagę, że „legenda odchodzi bez fety”. Kilka godzin później prezes klubu zorganizował więc drugie spotkanie, tym razem na stadionie, w towarzystwie 2 tys. kibiców. Jak czytamy jednak, i to „zagranie” nie pomogło. „25 godzin po samotnym opuszczeniu Madrytu Iker Casillas ponownie zawitał na Bernabeu, aby pożegnać się po raz drugi. Historia się powtarza, najpierw jako tragedia, a potem jako farsa” – relacjonuje Sid Lowe, autor artykułu. Jak czytamy, Florentino nazwał go niezastąpionym, a przecież dążył do pozyskania Davida de Gei z Manchesteru United”. The Guardian opisuje, że choć druga konferencja była zorganizowana dla Ikera Casillasa, ten nie zabrał praktycznie głosu. Spotkanie z fanami było z kolei okazją dla Pereza, by wyjaśnić krążące plotki o konflikcie z bramkarzem. Prezes Realu Madryt wyjaśnił, że nie prosił Casillasa, by odszedł i że ze wspólnych chwil „zapamięta tylko te dobre”.
Autor tekstu zwraca jednak uwagę, że klub ośmieszył się, dwukrotnie żegnając bramkarza. Perez w ten sposób sam przyznał się do winy, choć jeszcze w niedzielę twierdził, że Casillas chciał skromnej ceremonii – czytamy. (mw)