„Profilowanie trzeba ściśle uregulować i dać każdemu prawo, by nie był częścią tego systemu przetwarzania danych. A jeśli zgodzi się na udostępnianie danych – żeby wiedział, jaki profil mu przypisano” – postuluje Jan Philipp Albrecht, niemiecki europoseł z frakcji Zielonych.
W Parlamencie Europejskim trwają prace nad rozporządzeniem o ochronie danych osobowych. Obecnie zgłoszono 4 tys. poprawek, gdzie „kilkadziesiąt dotyczy kluczowych kwestii. (…) Bardzo aktywnie działają biznes i potężne lobby firm internetowych” – twierdzi Albrecht. W przypadku Amerykańskiej Izby Handlu (reprezentującej m.in. Facebooka, Amazona czy Apple’a) lobbing sprowadza się do przygotowywania analiz, z których wynika, że nowe przepisy spowodują ogromne straty dla Europy oraz zmniejszy się PKB. Jednak jest także wiele firm europejskich, które popierają nowe przepisy. „Na przykład firmy telekomunikacyjne cieszą się, że będzie jeden reżim ochrony prywatności, a nie 27”. To również wyrównanie szans między firmami europejskimi i amerykańskimi.
Zdaniem Albrechta rozporządzenie przygotowane przez Komisję Europejską ma dwie luki. Pierwsza z nich, to zbyt dużo ogólnikowych określeń takich, jak „uzasadniony interes”, dzięki którym firmy uzyskują zgodę na gromadzenie i przetwarzanie danych bez zgody klientów. Druga kwestia dotyczy określenia zasad, według których firmy miałyby przygotowywać profil użytkownika na podstawie np. social mediów. Nawet gdy klient wyrazi zgodę na przetwarzanie danych, to nie wie, jak są one wykorzystywane oraz kiedy ten profil jest wykorzystywany. Według europosła takie informacje powinny być jawne. Może się zdarzyć, że „zdania »znów mam doła« wpisywane na Facebooku obniżą czyjąś zdolność kredytową, gdy znajdą się w jego profilu i zostaną odsprzedane” – podsumowuje. (kg)
Rozporządzenie o ochronie danych osobowych ma mieć także zastosowanie w świecie cyfrowym. W Komisji Europejskiej projekt ten opracowuje Viviane Reding.