Apple wykorzystał zdjęcie polskiego fotografa do reklamy nowej aplikacji iPhone’a bez jego zgody i wiedzy. „Firma udaje, że nic się nie stało” – czytamy w wyborczej.pl.
Przedmiotem sprawy jest czarno-białe zdjęcie przedstawiające dziewczynę w kombinezonie kosmicznym, które zostało wykorzystane do reklamy nowej aplikacji przeznaczonej dla iPhone’a – pisze autor artykułu Jakub Wątor. Autor fotografii, Wiktor Franko, dowiedział się o całej sprawie przez przypadek.
Wyborcza.pl podaje, że Franko wystosował pismo w tej sprawie zarówno do Apple’a jaki i firmy Hipstamatic, pomysłodawcy reklamowanej aplikacji Oggl, w celu wyjaśnienia sytuacji oraz zapłaty odszkodowania: „Kontaktowałem się z osobami z całego świata, które były w podobnych sytuacjach. Pytałem, jak sobie wtedy poradziły. Nie rozmawialiśmy o wysokościach odszkodowań – obowiązuje je klauzula poufności, bo dochodziły swoich praw z wielkimi firmami polubownie” – czytamy.
Jak na razie „jedni, i drudzy udają, że nic się nie stało. Ani słowa wyjaśnienia” – mówi portalowi Franko. Kto powinien czuć się winny? Autor zdjęcia utrzymuje, że to firma Hipstamatic jest odpowiedzialna za kradzież grafiki. Jego prawnicy twierdzą natomiast, że sprawa dotyczy obu firm: „W świetle polskiego prawa odpowiedzialność w stosunku do twórcy, którego prawa naruszono, ponosiłby i jeden, i drugi podmiot, a już ich kwestią wewnętrzną jest ustalenie, kto zostanie docelowo obciążony za ich naruszenie. Apple Store należy traktować jak zwykły sklep, ponoszący odpowiedzialność za to, co sprzedaje” – mówi Jakub Szczotka z kancelarii Lang i Wspólnicy dla portalu.
Wątor podkreśla, że to nie pierwsza głośna sprawa, w której wielkie korporacje nielegalnie „pożyczają” zdjęcia: „Każda z tych spraw odbiła się szerokim echem w internecie. Poszkodowane osoby nie zdradzały, jakie dostały za to odszkodowania, bo sprawy udawało się załatwić »po dobroci«”. (kd)