poniedziałek, 18 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościHillary Clinton w płaszczu od Armaniego nie przekona wyborców

Hillary Clinton w płaszczu od Armaniego nie przekona wyborców

Hillary Clinton na spotkanie z wyborcami założyła płaszcz za 12 tysięcy dolarów. I mówiła o nierównościach społecznych. „Kandydaci na ważne urzędy muszą nie tylko odpowiednio dobierać słowa i gesty, lecz także swoje stroje” – czytamy w portalu fashionpost.pl.

Jak czytamy, informacja, że Clinton na spotkanie z wyborcami, na którym mówiła m.in. o bezrobociu i nierównościach społecznych, wybrała płaszcz od Armaniego za ponad 12 tys. dolarów, wzbudziła wiele kontrowersji. Jej krytycy już wcześniej podkreślali, że Clinton nie ma pojęcia o problemach zwykłych mieszkańców USA – podaje portal.

Na temat jej stroju również pojawiło się wiele nieprzychylnych komentarzy. „Niektórzy pisali, że kandydatka »odpłynęła«, a inni donosili, że jej płaszcz jest wart tyle, co niemal dwa ich auta” – czytamy.

Dalej czytamy, że zdaniem Krzysztofa Łoszewskiego, specjalisty od dress code’u i kostiumografa, jej strój powinien być ładny, odpowiedni do pory dnia i przede wszystkim adekwatny do tego, o czym będzie mówiła. „Patrząc na jej ostentacyjnie kolorowe i drogie żakiety trudno uwierzyć w szczerość jej deklaracji o poprawie bytu najuboższym obywatelom Ameryki” – zaznacza. I dodaje, że zapewne nie zrobiła tego celowo – a to znaczy, że ma złych doradców od wizerunku. Łoszewski podkreśla też, że źle prezentujące się stroje świadczą o niedbałości, ale ubrania drogich marek „mogą sprawiać wrażenie braku kontaktu z szarym obywatelem”. Tak samo uważa Agnieszka Martyna, specjalistka od dress code’u: „Ubranie polityka, podobnie jak każdej innej osoby, niesie za sobą pewien kod, który ma trafić do wyborców”. Jej zdaniem dobrymi przykładami są Michelle Obama i Kate Middleton, które noszą ubrania rodzimych projektantów i decydują się na dodatki ze sklepów sieciowych.

Specjaliści, zajmujący się wizerunkiem politycznym, wysnuli tezę, że najlepiej sprawdza się strój będący o szczebel wyżej od grupy społecznej, do której polityk kieruje swoje deklaracje – czytamy. (mb)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj