Wrocławska Gazeta Wyborcza analizuje referendalne pytanie o organizację wielkich imprez. Spór dotyczy jak zwykle pieniędzy: zwolennicy uważają, że to inwestycja, przeciwnicy mówią, że pieniądze z budżetu można wydać lepiej.
Prezydent Rafał Dutkiewicz 6 września chce wrocławian zapytać, czy w przyszłości miasto ma się ubiegać o organizację imprez kulturalnych i sportowych – takich, jak Europejska Stolica Kultury 2016 i World Games 2017.
Magistrat wylicza korzyści, które były związane z EURO 2012 (m.in. 10-procentowy wzrost turystów), a także chwali ESK i World Games. Samą organizację World Games oszacowano zaś na 160-180 mln złotych.
O wiele droższa ma być organizacja Europejskiej Stolicy Kultury. 99 mln złotych przyznanych w lipcu z budżetu państwa przez Radę Ministrów będzie stanowiło tylko 28 proc. budżetu ESK, z kolei 43 proc. wydatków pokryje miasto – czytamy dzienniku.
Za organizacją tego typu imprez jasno wypowiada się Jarosław Obremski, szef rady programowej ESK. Dodaje, że budują one wizerunek. „To przyciąga inwestycje, pośrednio tworzy miejsca pracy, sprowadza turystów i studentów” – stwierdza. Jego zdaniem więc ubiegłoroczna decyzja Krakowa o rezygnacji z ubiegania się o igrzyska zimowe jest niezrozumiała.
Krytycznie o dużych wydarzeniach wypowiada się natomiast Michał Syska, dyrektor Ośrodka Myśli Społecznej im. Ferdynanda Lassalle’a. Zauważa on, że władze powinny poprzedzić referendum dyskusją, której zabrakło na przykład przy budowie stadionu. „Dziś obiekt jest kulą u nogi samorządu i nie ma pomysłu, jak go wykorzystać” – dodaje.
W dalszej części artykułu czytamy także, że nieprzekonani do tego typu imprez są osoby w kręgu prezydenta. „Nie należy zupełnie rezygnować z wydarzeń, ale oddech jest nam potrzebny” – dodaje w rozmowie z Gazetą Wyborczą. (mw)