Jedną z najważniejszych (to oczywiście ironia) kwestii marketingowych w naszym kraju jest określenie „ile kosztuje Jerzy Janowicz”. Na tę okoliczność przepytywani są wszyscy lub prawie wszyscy; padają najróżniejsze odpowiedzi z kwotami tak mało racjonalnymi i wiarygodnymi jak samo pytanie. No ale – czy nam się podoba, czy nie, nie jesteśmy w stanie uciec od tej kwestii – to pieniądz rządzi światem.
Ile jest wart Jerzy Janowicz? Ile należałoby zapłacić za reklamowanie jakiegoś produktu? Sądzę, że widełki powinny być pomiędzy kilkaset tysięcy, a kilka milionów. Dlaczego taki rozstrzał? Z bardzo prostego powodu. Należy poznać zasięg kampanii reklamowej, czas jej trwania, zakres wyłączności wobec innych produktów, sektorów biznesowych; używane nośniki i częstotliwość, z jaką będą wykorzystywane. Zobowiązane, aby Jerzy Janowicz również sam angażował się oraz innych w różnorakie działania w social media (np. zrobił sobie w szatni przed meczem zdjęcie z logiem sponsora gdzieś w tle i włożył na swój profil facebookowy z fajnym komentarzem), jak również aby zaczął żyć bieżącym rytmem firmy będącej sponsorem; przykładowo – by wziął udział w wyjazdowej, konferencji sprzedażowej w Ciechocinku lub w siedzibie centrali dał wykład pracowników firmy pt. „Motywacji w sporcie, motywacja w biznesie”. Wszystkie tego typu czynności promocyjne są niezwykle pożądane, ale również bardzo czasochłonne = czytaj extremalnie drogie. Bo z punktu widzenia tenisisty Janowicza, lepiej odbyć kilka treningów na korcie, pogadać z psychologiem, posiedzieć z narzeczoną albo pograć sobie w gry komputerowe, aby uwolnić głowę od tenisowych natręctw; niż zaśmiecać sobie mózgu duperelami.
Wszystkie te czynniki mają ostateczny wpływ na wycenę. Wedle bardzo prostego klucza – im większe wymagania i obostrzenia w umowie – tym większe honorarium. Gdyby chcieć więc wykorzystywać wizerunek Jerzego Janowicza – tak intensywnie i tak długo (nawet było chyba za długo) jak zrobił to bank BZWBK we współpracy z Chuckiem Norrisem, rachunek powinien być 6-cio, a może nawet 7-mio cyfrowy.
Jaki jest jednak finansowy punkt wyjścia? Zadanie jest równie trudne, ale możliwe do odrobienia, ponieważ należałoby zrobić wycenę wizerunku Janowicza – choćby na bazie uzysków medialnych; wyliczenie, ile czasu jest pokazywany we wszystkich stacjach telewizyjnych; ile mówi się o nim w stacja radiowych, ile jest wzmianek w magazynach i prasie papierowej. Jaki generuje ruch w Internecie. I z tego później ile i jak jest możliwe eksponowanie znaku towarowego ulokowanego na ubiorach w sąsiedztwie tenisisty. W jakiej to wszystko utrzymanej tonacji. Tak – macie Państwo rację, jest to bardzo żmudna, ale możliwa i konieczna do przeprowadzenia praca.
Następną czynnością, jaką należałoby wykonać to opisać świat marki Jerzego Janowicza. Jakie cechy z niego emanują i z jakimi produktami lub usługami łączy się to w sposób naturalny i nie budzący jakiejkolwiek negatywnej refleksji. Jeśli Janowicz jest (bo jest): ekspresyjny, dynamiczny i naturalny do takich światów marek i usług pasuje jak ulał.
Warto byłoby zrobić badania wykazujący procent zaufania społecznego jakim obdarowywany jest Janowicz – ćwiczenie podobne do tego, jakie cały czas jest odrabiane przez polityków oraz ich ugrupowania. Oczywiście – im wyższe tym lepiej. I na końcu lub na początku – jego wyniki sportowe i perspektywy z tego wynikające dla dalszego rozwoju kariery. Tak – najlepiej, gdy będzie się rozwijał i wygrywał z coraz lepszymi tenisistami.
Co bardzo ważne w przypadku Jerzego Janowicza – widać, że ten chłopak jest na korcie szczery do bólu. Chce rozbić każdego przeciwnika na atomy – najpierw serwisem, a później bombardowaniem tak skutecznym i tak sprytnym jak się tylko da. Potrafi rozszarpać koszulkę, przytulić rywala, nie hamuje uczuć i emocji łącznie z ocieraniem łez. Jest naszym chłopakiem z sąsiedztwa, który pięściami, łokciami i kopniakami wywalczył sobie wejście na salony. Pamiętam zeszłoroczne French Open, gdzie podczas ceremonii zakończenia – zaskoczony wszystkim, co się wokół niego dzieje – nie był w stanie wydukać z siebie słowa. My patrząc na to – również mieliśmy ściśnięte gardła.
Opisane powyżej naturalne cechy i zachowania podnoszą wycenę Janowicza jako medium czy też wehikuł reklamowy. To jest prawdziwek. I jeszcze jedna drobnostka – na końcu Janowicz jest po prostu przystojny. Póki co nie jest typem cwaniaka (i niech nigdy nim nie będzie), który gra dla szmalu i opowiada o zakupach w drogich sklepach. To nie jest droga wojownika i zwycięzcy.
Wraz z powiększającą się liczbą międzynarodowych triumfów, Janowicz będzie się stawał coraz mniej realny (bo będzie coraz droższy) dla polskich firm.
On już jest zawodnikiem o prawie globalnej rozpoznawalności. Oznacza to, że naturalnymi partnerami już są lub będą najdalej w przyszłym roku firmy i produkty operujące na wszystkich kontynentach. Firma Atlas miała wybitnego nosa i pokazała mądrość myślenia i działania podpisując umowę z Jerzym Janowiczem. Tak jak kiedyś Red Bull wykazał się mądrością, związując się z Adamem Małyszem.
Tak – Jerzy Janowicz jest bezcenny.
Jerzy Ciszewski, prezes MSLGroup Poland, ciszewskiblog.pl.