Słowem roku 2011 została „prezydencja”, drugie miejsce zajął „kryzys”, a trzecie ex aequo „katastrofa” i „krzyż”.
Najważniejsze w minionym roku słowa wybrała kapituła złożona z profesorów: Jerzego Bralczyka, Andrzeja Markowskiego oraz Walerego Pisarka. Jak czytamy na stronie Instytutu, kryterium stanowiło nie tylko własne wyczucie, lecz także propozycje internautów oraz codzienne zestawienia „Słów dnia”, czyli najbardziej kluczowych słów prasy, które przygotowuje IJP.
„Wyraz »prezydencja« jest z jednej strony poważny, uroczysty i godny, z wyraźną łacińską przeszłością, z drugiej strony nowy, budzący kontrowersje: czy potrzebny? czy nie wystarczyłoby »przewodniczenie«?” – pyta prof. Bralczyk. Na to samo zwrócił uwagę prof. Pisarek, dodał jednak, że „za wyborem tego wyrazu jako słowa roku przemawiał sam jego desygnat”. „Kryzys” – miejsce drugie w plebiscycie – odmieniany ostatnio przez wszystkie przypadki, według jurorów „wytarł się” i zaczął być powtarzany również ironicznie. „Chyba mało dziś przypomina Wielki Kryzys. Niektórzy widzą w nim uniwersalny medialny straszak, coś jak globalne ocieplenie, ale u niektórych powoduje realne obawy” – zauważa prof. Bralczyk. O „katastrofie” natomiast czytamy w uzasadnieniu, że wydarzyła się na początku drugiego kwartału 2010 roku, ale „jej długi cień ciągnie się przez cały rok 2011”. „I właśnie to, że u progu 2012 roku »katastrofa« bez żadnych dodatkowych określeń kojarzy się nam z 10 kwietnia, otwiera temu wyrazowi drogę na podium słów roku 2011” – podkreśla prof. Pisarek. Pozostałe słowa/ wyrażenia, które kapituła postanowiła wyróżnić, to: „Jak zyć?”, „kibol”, „w budowie” oraz „wybory”. (es)