Jakub Kralka pisze na spidersweb.pl o tym, że internauci coraz częściej trafiają na różnego rodzaju strony internetowe za pośrednictwem Facebooka czy Google’a, przy czym często nie zapamiętują marki samej strony docelowej. Jak zauważa, w epoce „starego internetu”, kiedy media społecznościowe jeszcze nie istniały, sytuacja wyglądała zgoła odmiennie. Wtedy ludzie przywiązywali dużo większą wagę do tego, aby zapamiętywać internetowe domeny – czytamy. Autor pisze, że dzisiaj ten problem już nie istnieje, bo internet jest ogromny, a jego poszczególne części są ze sobą sprzężone.
„Google i Facebook to w Polsce fantastyczne źródło ruchu. W przypadku Bezprawnika – we dwójkę stanowią 2/3 dziennych wejść na naszą witrynę” – wskazuje Kralka. Autor pisze, że tylko co trzeci internauta wpisuje w przeglądarkę adres strony. Twierdzi również, że podobna sytuacja może mieć miejsce w przypadku wielu innych polskich witryn internetowych.
Jak zauważa, czytelnicy często nie zwracają uwagi na logo portalu, ale po prostu konsumują znajdującą się na nim treść. Kralka powołuje się na badanie Reuters Institute for the Study of Journalism, z którego wynika, że 81 proc. internautów, którzy wchodzą na stronę www po wpisaniu jej adresu do przeglądarki, jest w stanie powiązać treść z danym wydawcą. W przypadku osób, które trafiają na strony internetowe za pośrednictwem Facebooka czy Google’a sytuacja wygląda już mniej korzystanie dla twórców materiałów. 47 proc. internautów, którzy z serwisu Marka Zuckerberga weszli na dany portal, jest w stanie powiązać wydawcę z treścią. Najgorzej sytuacja wygląda w przypadku Google’a – tylko 37 proc. osób, które dotarły do tekstu za pośrednictwem popularnej wyszukiwarki potrafi połączyć materiał z odpowiednim wydawcą – czytamy.
Autor wskazuje jednak, że z dalszej części badania wynika, że choć odbiorcy nie zawsze są w stanie wskazać nazwę portalu, na którym zetknęli się z daną treścią, to często pamiętają, czy trafili na stronę z Facebooka, czy z Google’a.
Jakub Kralka pisze, że – jak wynika z raportu – najwięcej tracą na tym mniejsze portale internetowe. „Czytelnik jest więc w stanie przypomnieć sobie, że czytał dany artykuł na Onecie, ale jeśli był to jakiś serwis z gatunku »jeden popularny tekst życia«, to szanse powtórzenia jego nazwy znacząco maleją” – pisze autor. (pk)