„Jeśli nie płacisz za produkt, sam stajesz się sprzedanym produktem” – pisze w The Wall Street Journal Europe Gordon Crovitz, komentując kwestie prywatności w internecie.
Crovitz przytacza żart komika Jacka Vale’a. Vale udał się do dzielnicy handlowej jednego z kalifornijskich miast, po czym zaczął sprawdzać, kto jest w pobliżu i czego można się o tych ludziach dowiedzieć. Wszystko za pomocą informacji zamieszczonych na Facebooku, Twitterze, Instagramie i dzięki geolokalizacji. Vale zaskakiwał obcych, spotkanych na ulicy ludzi, składając życzenia urodzinowe, zagadując na temat ich zwierząt domowych albo informując o tym, co przed chwilą zjedli w restauracji. Autor w nagranym filmie tłumaczy, jak łatwo było pozyskać te informacje.
Jak czytamy w WSJ Europe, amerykańska Federalna Komisja Handlu zawarła ugodę, która rozszerza jej uprawnienia względem polityki prywatności ustanowionej przez firmy takie jak Facebook czy Google. Jednak urzędnicy i same firmy z branży social media mogą tylko zgadywać, jak wiele informacji będą chcieli przekazać sami internauci. Dobra wiadomość jest taka, że regulacje prawne stają się coraz mniej niezbędne, wraz ze wzrostem świadomości samych użytkowników o wymianie, jakiej dokonują.
„Wielu ludzi uznaje »sprzedaż« siebie za uczciwą wymianę, w zamian za darmowe usługi Facebooka czy Google’a. Film pana Vale’a przypomina jednak, jak bardzo rezygnują z prywatności” – podsumowuje Gordon Crovitz. (ks)