Komentarz „Jeb*** niebieski psie” autorstwa byłego już rzecznika Urzędu Miasta w Siemianowicach Śląskich Michała Tabaki, skierowany do kibica Ruchu Chorzów, wywołał skandal. A ze skandalu zrodziła się dyskusja – gdzie leży granica między życiem prywatnym a zawodowym.
Polska Dziennik Zachodni informuje, że Tabaka, po tym jak sam zrezygnował ze stanowiska, obecnie przebywa na zwolnieniu L4. Jego przykład poruszył nie tylko kibiców, ale i specjalistów od komunikacji. „Dziś ramy tego, co można nazwać prywatnością, zawęziły się” – podkreśla Teresa Sikora z Uniwersytetu Śląskiego. Prof. Marian Gierula, z tej samej uczelni, zauważa, że jeszcze kilkanaście lat temu źródłem informacji były gazety i kilka kanałów TV, a przepływ informacji był siłą rzeczy wolniejszy. Dziś, w dobie nowych mediów, liczy się czas, dlatego kto pierwszy ten lepszy i trudniej zapanować nad informacjami. „Skłaniałbym się nawet do opinii, że jest to niemożliwe” – mówi. Jego zdaniem rzecznik siemianowickiego magistratu zapomniał o tym, a „ostrość komentarza i zastosowanie wulgarnych słów dodatkowo nadały tempa tej informacji”. Katarzyna Domagała, autorka tekstu, idąc tym tropem, zwraca uwagę na fakt, że przekaz raz podany w internecie, zaczyna żyć własnym życiem. „Tej lawiny nie da się zatrzymać” – pisze. Sikora dodaje, że wykonując niektóre zawody – szczególnie te, w których przekazujemy informacje – jesteśmy w pracy 24 godziny na dobę. „Tak więc powiedzenie czegoś prywatnie, po pracy, nie zmieni faktu, że zostanie to odebrane jako oficjalne zdanie firmy, którą reprezentujemy” – wyjaśnia. (es)