Moderacja treści i zakazy to prosta droga do masowego exodusu czytelników z blogu i spowalnianie dyskusji? Nic bardziej mylnego. „Chamstwo przyciąga ogromne rzesze czytelników, ale brak chamstwa przyciąga jeszcze więcej ludzi” – przekonuje bloger Kominek w magazynie Press.
Po tym, jak kilka tysięcy osób dawało Kominkowi (Tomek Tomczyk) znać – głównie poprzez liczne wulgaryzmy i inne nieoględne treści – że jest „beznadziejny”, w marcu 2006 roku przerwał on swoje pisanie i zawiesił stronę. Powrócił z nowymi zasadami: zakazał używania przekleństw, krytyki swojej osoby, pisania „sex” zamiast „seks”, podrywania kobiet, linkowania do prywatnych stron, marudzenia itd. W ciągu pierwszych kilku miesięcy odszedł co czwarty czytelnik bloga, ale zaraz potem średnia liczba komentarzy wzrosła dziesięciokrotnie. Teraz komentowanie jest odgórnie regulowane z troski o serwery. „Nowe pokolenie czytelników wulgarnego i chamskiego bloga zna tylko z opowieści” – pisze Kominek i radzi właścicielom forów internetowych taki sam zabieg.
„Nie będzie problemów z wulgaryzmami, jeśli moderatorzy przestaną się bać usuwania najmniejszych (nie największych!) przejawów braku kultury. Miejsca, w których społeczność trzymana jest na krótkiej smyczy, są wolne od chamstwa” – podkreśla autor bloga. Jego zdaniem „z naszym społeczeństwem nie jest jeszcze tak źle, aby tłumnie stawało po stronie internetowego plebsu”, dlatego nie należy obawiać się radykalnych kroków. Bunt „przeciwko wszystkim i wszystkiemu” to norma, w wyniku której „redakcje bezradnie rozkładają ręce, bo boją się zadzierać z większością”. Ale według Kominka ich destrukcyjna siła jest „pozorna” i zawsze kończy się „na milczącym wsparciu”. Na razie najwidoczniej „redakcje portali nie chcą walczyć z chamstwem, bo jeszcze nie jest im to do niczego potrzebne i zasłaniają się tzw. wolnością słowa” – podkreśla autor tekstu i twierdzi, że wkrótce będzie musiało to ulec zmianie. Na szczęście „każdą społeczność można wychować” – czytamy w Press. (es)