„Nie wystarczy opakowanie. Muszą być idea, treść i wiarygodność. Bo to największy kapitał” – taką lekcję z organizacji festiwalu Woodstock powinni, według dziennikarzy Gazety Wyborczej, wyciągnąć lubuscy spece od promocji.
„Jurek Owsiak pokazał miastom i woj. lubuskiemu, jak budować markę. I jaką trzeba wykonać ogromną pracę, by na miano marki zasłużyć. Kto podglądał, uczył się, ten korzysta” – piszą Agata Zrałko i Artur Łukasiewicz. Jak podkreślają, za imprezą, która przyciąga do regionu blisko pól miliona ludzi, stoi sztab profesjonalistów od promocji i reklamy, którzy pracują przez okrągły rok. I korzysta na tym również lubuskie, które „przestało być promocyjnie szaroburym produktem, choć bylejakość się też jeszcze trafi”. Co ciekawe, miasto jeszcze jakiś czas temu omijało Woodstock – marszałek tak naprawdę wszedł z promocją regionu na Przystanek parę lat temu. „Z początku urzędniczo: koszulki, długopisy, reklamówki unijne wyciągnięte z magazynów. Rok temu ekipa marszałkowska przywiozła parę ton jabłek. Pomysł niewyszukany, ale na tle poprzednich lat, duży krok do przodu. Bo jabłka wpisywały się w idee woodstockowe – przyjaźń, zdrowe żywienie, ekologię” – czytamy w gazecie.
W tym roku lubuskie pokazało na Woodstocku… krowy, bo to rolnicza czołówka w produkcji mleka w kraju. Krowy zostały wydojone przez ok. 5 tys. woodstockowiczów, rozdano 4 tys. kartonów mleka, do tego ok. 600 rowerzystów zwiedziło park Mużakowski („perełka turystyczna” regionu), kilka tysięcy młodych ludzi skorzystało z internetu – wyliczają autorzy artykułu. Operacja Woodstock – jak zaznaczają w materiale – kosztowała marszałka 108 tys. zł. „Pieniądze wydano z sensem. Po pierwsze ważne, że lubuskie na Woodstocku jest obecne, nie odbębniając dyżuru. Region stać na żartobliwy i przy okazji pożyteczny projekt. Widać, że był przygotowany od paru miesięcy” – komentują Zrałko i Łukasiewicz. I zaraz potem krytykują inną niezwiązaną już z festiwalem, inicjatywę promocyjną, czyli Lubuskie Lato Filmowe w Magowie, na które marszałek wydał 150 tys. zł, a którego program kinomani z Polski w tym roku poznali w przeddzień imprezy. Kto jeszcze odrobił lekcję z Woodstocka? Solanin Film Festiwal, festiwal Muzyka w Raju w Paradyżu czy Kozzi Gangsta Film w Kargowej – wymieniają dziennikarze. I puentują: „Woodstock stał się wzorcem dla samorządów, które chcą zabrać się za poważną promocję. (…) Liczy się jakość, nie ilość i nie wykupiona za ciężkie miliony relacja w telewizji. Dlatego Woodstock trwa i już myśli o tym, co będzie za rok”. (es)