Choć Bolanda, czyli Polska dobrze się kojarzy mieszkańcom Bliskiego Wschodu, to dla większości świata jesteśmy mało wyraziści i często – w związku z podobnym brzmieniem – myleni z Holandią, pisze Paweł Skawiński na łamach Gazety.pl. W swoim artykule autor zastawiania się nad postrzeganiem Polski na całym świecie, a jednocześnie chce pokazać, że „rozpoznawana za granicą rodzima marka świadczy dzisiaj o potędze ekonomicznej kraju i jego prestiżu”.
Dla ludzi Zachodu Polska jest zagadką, po latach komunistycznej izolacji kojarzy się najwyżej z Wałęsą lub Solidarnością. W Iraku i na całym Bliskim Wschodzie wszystko, co made in Bolanda oznacza „dobre”, ponieważ mieszkańcy tego regionu pamiętają polskich inżynierów, którzy przed laty budowali tam drogi, mosty i wiadukty, pisze autor. Z tego wizerunku skorzystali polscy żołnierze jadący do Iraku, którzy zostali wyposażeni w koszulki z napisem Bolanda.
Jednym z najważniejszych problemów polskiej nijakości, jest to, że nasza ojczyzna, nie ma jednej wspólnej polityki promującej kraj, wynika z cytowanych w tekście opinii ekspertów, takich jak Wally Ollins. Mamy 11 rodzajów logo oraz kilka instytucji o podobnych kompetencjach promujących Polskę. Do tego wciąż sami „jesteśmy przekonani, że jeśli polskie, to nie może być dobre”, przekonuje Skawiński. (ał)