sobota, 23 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościJames Bond, a może James „Brand”?

James Bond, a może James „Brand”?

Nie wyobrażamy sobie Jamesa Bonda bez Rolexa czy martini. BBC pyta jednak czy twórcy filmów nie zabrnęli za daleko z lokowaniem produktów. Wkrótce bowiem najsłynniejszy agent bardziej może być znany z  licencji… na reklamowanie.

Jest kilka momentów w filmach o Jamesie Bondzie, w których nawet najbardziej zagorzały fan skrzywi się, widząc oczywistą reklamę – zauważa Nicholas Barber, autor artykułu. Wystarczy przypomnieć scenę, w której Eva Green w „Casino Royal”  pyta Daniela Craiga o to, czy nosi zegarek marki Rolex. Lokowanie produktu to nierozłączny atrybut wszystkich serii z agentem 007. Jak czytamy w bbc.com., czasem Bond bardziej jednak przypomina  słup ogłoszeniowy, tyle że podany w „ekskluzywnej oprawie”. Czy podobnie będzie ze „Spectre”, który właśnie wchodzi do kin? Jak zwykle podczas promocji równie popularni co aktorzy są właśnie…sponsorzy – dodaje Barber.

Aston Martin i Land Rover zapewnią bohaterowi transport. Bond będzie dzwonił z komórki Sony i pił Heinekena. Już raz, podczas części „Skyfall”, widzowie nie mogli znieść, że agent zamienił słynne martini właśnie na piwo.

A może Bondowi lepiej byłoby bez lokowania produktu? Według Michaela Rossera, redaktora naczelnego Screen Magazine – nie. „Jeśli chce się robić taki film jak Bond, product palcement jest czymś nieodzownym tutaj. Nie można liczyć przecież na wielkoduszność marek” – dodaje przy tym. Rzeczywiście,  jak informuje portal, „Spectre” dysponuje dużym budżetem w wyskości ponad 300 mln euro (198 mln funtów), co czyni go najdroższym ze wszystkim serii o Bondzie. Rosser przyznaje przy tym, że woli oglądać Bonda z 30-sekundowymi wstawkami reklamowymi niż nie widzieć go wcale.

„Dobrze, by marki angażowały się w tego typu działania” – mówi z kolei Chris Sice, dyrektor Blended Republic: agencji, która doradza między innymi marce Johnnie Walker. I choć często za „udział” w produkcji potrafią zapłacić nawet 45 mln dolarów, to specjalista dodaje, że są to dobrze wydane pieniądze.  

„Czterdzieści pięć milionów brzmi dużo” –  mówi Sice – „ale Bond to obiekt globalny. Jeśli spojrzymy na to, że firma jednorazowo promuje się prawie we wszystkich krajach, to nie są to duże kwoty.  One płacą za to, by w dłużej perspektywie stać się markami premium”. (mw)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj