Wczoraj informowaliśmy o kontrowersjach, jakie wzbudziła wypowiedź Joanny Jóźwik dotycząca poziomu testosteronu jej rywalek. Biegaczka odniosła się do sprawy na Facebooku.
Wypowiedź biegaczki przytoczyła m.in. wyborcza.pl: „Koleżanki mają po prostu bardzo wysoki poziom testosteronu, podobny do męskiego, dlatego wyglądają, jak wyglądają, i biegają, tak jak biegają. Semenya jest nie do pobicia w tym sezonie i myślę, że jeśli nic z tym światowe władze nie zrobią, będą do końca nie do pobicia”. Jak tam czytamy, Polka dodała, że rozumie zawiedzioną 4. miejscem Kanadyjkę, i sądzi, że złoty medal należał się Melissie Bishop, a jej samej – drugie miejsce.
Wypowiedź Joanny Jóźwik wywołała falę komentarzy w mediach społecznościowych. Wypowiedź skrytykował m.in. Patryk Chilewicz na swoim blogu. Pojawiły się również wątpliwości dotyczące tweetów zamieszczanych z konta @joannajozwik.
Polska biegaczka wczoraj wieczorem odniosła się do sprawy na swojej stronie na Facebooku. Zaznaczyła, że chce wyjaśnić kilka kwestii, ponieważ zauważyła, że jej wypowiedzi wywołały dyskusję. „Przede wszystkim moje rywalki, Semenya, Niyonsaba i Wambui uczestniczyły w Igrzyskach Olimpijskich zgodnie z obowiązującymi zasadami i regułami i zgodnie z nimi zdobyły medale olimpijskie. To, że są to zasady wzbudzające kontrowersje i powinny zostać poddane weryfikacji – pozwoliłam sobie wyrazić zdanie na ten temat, do którego mam prawo” – napisała na Facebooku biegaczka.
Źródło: facebook.com/joannajozwik800
Jóźwik dodała również, że spotkała się z opiniami, że jej wypowiedź dyskryminowała pochodzenie oraz kolor skóry rywalek. „Jeżeli właśnie tak zostały zrozumiane, chciałabym za to ogromnie przeprosić. Nie taka była moja intencja i jest mi bardzo przykro z tego powodu, że zostały one wykorzystane w ten sposób” – podkreśliła biegaczka. „Każdy kto mnie chociaż odrobinę zna, wie doskonale, że jestem osobą otwartą na wszystkich ludzi i mam wielu przyjaciół w różnych krajach na całym świecie, a wszelkie dyskryminacje są mi zupełnie obce” – zaznaczyła w zamieszczonym wpisie.
Biegaczka odniosła się również do wpisów zamieszczanych na Twitterze. Wyjaśniła także, że nigdy nie miała konta w tym portalu i ktoś się pod nią podszył. Biegaczka zapewniła, że gdy tylko otrzymała informacje o tym, że „udostępnia” tam agresywne wpisy, zgłosiła sprawę administratorowi serwisu. „Jest mi bardzo przykro, jeżeli ktoś poczuł się urażony. W tych wpisach były wartości mi obce i błędnie interpretujące moją wypowiedź udzieloną w wywiadzie po biegu, w której odniosłam się tylko do reguł sportowych” – podkreśliła w poście na Facebooku. (mb)