Ostatni miesiąc przyniósł prawdziwy boom na działania w sieci wśród polskich polityków. Zanosi się, że również obecna kampania prezydencka upłynie pod znakiem facebookowych profili, Twitterów czy Blipów. O komentarz poprosiliśmy Bartłomieja Juszczyka, CEO w Grupie Adweb.
PRoto: Jak Pan ocenia działania polityków w Internecie?
Bartłomiej Juszczyk: Na pewno cieszy aktywność polityków w Sieci – casus Baracka Obamy nie idzie najwyraźniej na marne… Szczerze i bez emocji oceniam to pozytywnie – acz faktyczną ocenę warto byłoby przeprowadzić za kilka miesięcy – zobaczymy wtedy, na ile starczyło sztabowcom nie tylko energii, ale i cierpliwości do utrzymywania określonego poziomu wypowiedzi oraz komunikacji.
PRoto: Czy to znaczące kanały komunikacji czy raczej uzupełnienie tradycyjnego przekazu?
BJ: Dla Pana Olechowskiego i Tuska nie są to znaczące kanały komunikacji, gdyż użytkownicy Sieci to w dużej części elektorat liberalny, elektorat PO, czy w końcu grupy społeczne, które tak czy tak wybierają poglądy głoszone przez obu z nich. Z kolei dla ich oponentów – Internet będzie zbyt słabym kanałem, by zmienić poglądy i przekonać do swoich racji, zatem stawiam, że jakkolwiek słuszne, tak jest to raczej uzupełnienie dotychczasowych działań, niż rewolucja ( i nadzieja na takową w przekonaniach wyborców).
PRoto: Czy budowanie pozytywnego wizerunku polityka przy użyciu tzw. social media jest w stanie przykryć rzeczywiste niedociągnięcia?
BJ: Na pewno nie, ale jest w stanie ocieplić wizerunek, sprawić, że polityk stanie się bliższy, bardziej dostępny – a przez to może i lepiej rozumiany. Ale zaznaczę – do pierwszej Internetowej wpadki, o którą wszak nietrudno.
Rozmawiał Bartosz Sawicki