Fortel czy wygłupy? – pytają od wczoraj media, po tym jak Kaczyński na posiedzeniu Sejmu przemycił na tablecie przemówienie prof. Glińskiego, któremu wystąpienia zakazano. Eksperci ds. marketingu politycznego również podzieleni – jednym taki wizerunek do prezesa PiS nie pasuje, inni chwalą Kaczyńskiego za sprytne posunięcie.
„Prezes Kaczyński w roli uchwytu na iPada” – zakpił na Twitterze minister Radosław Sikorski. Na forach zrobiło się gorąco od ironicznych i prześmiewczych komentarzy – dla wielu użytkowników internetu wczorajsze wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego z wnioskiem o wotum nieufności wobec Donalda Tuska to zwykła kompromitacja. „Tylko narobił sobie wstydu” – czytamy w sieci. Ale nie brakowało też wyrazów aprobaty: „przechytrzył panią marszałek”, „fajny fortel”, „przebił Palikota”, „utarł nosa Tuskowi”, „mistrzostwo świata!”.
Poproszony o komentarz Wiesław Gałązka, niezależny konsultant polityczny i doradca ds. wizerunku w różnych sztabach wyborczych, twierdzi, że „chwyt z gadżetem był niespodziewany” – nikt dotąd nie łączył bowiem Kaczyńskiego z elektroniką. Według niego temat będzie szeroko komentowany, również pod kątem przekazu Glińskiego i o to PiS-owi chodziło. „Doradcy Kaczyńskiego spisali się”, a sam lider partii „wprowadził do Sejmu konia trojańskiego” – ocenia specjalista. I dodaje: „Nieważne, czy pasuje to do wizerunku Kaczyńskiego, ważne było przemycenie treści, do tego w formie audio-wideo”. Czy sprawa odbije się negatywnie na wizerunku prezesa? Zdaniem Gałązki zdecydowanie nie: „To był dobry pomysł, bo okazał się skuteczny” – podkreśla. To ważniejsze w jego opinii od tego, czy takie obejście prawa jest zgodne z nazwą partii.
Nieco bardziej kategoryczny w osądach jest Wojciech Jabłoński, specjalista ds. marketingu politycznego z UW. „Prezes chciał złapać dwie propagandowe sroki za ogon. Pierwsza to kwestia sejmowej pseudodebaty o konstruktywnym wotum nieufności wobec rządu. Druga polega natomiast na tym, że chciał pokazać, jak sprawnie posługuje się nowoczesnymi gadżetami” – zauważa. Na pytanie, jak taki wizerunek pasuje do prezesa PiS-u, odpowiedział: „Nie pasuje”. I dodał: „Facet bez konta w banku i prawa jazdy, który o internautach mówi, że to pijacy i onaniści, nie wygląda z tym sprzętem wiarygodnie”. Mimo wszystko jednak, Jabłoński manewr Kaczyńskiego ocenia w sumie jako „całkiem sprytny” i „błyskotliwy”. Dlaczego? „Bo dzisiejsze jego wystąpienie to kontra do tego, jak Kaczyński zachowywał się w sklepie”. Jest tylko jeden problem – twierdzi specjalista. „Sprzeciwił się większości w sejmie, ale nie przewidział, że tym samym może wzmocnić traktowanie Glińskiego jako premiera wirtualnego. Poza tym istnieje jeszcze inne zagrożenie. Dziś PiS powoli odrabia straty w sondażach po tym, jak było wokół niego głośno w związku z trotylem i zamachem. Teraz, gdy daje przeciwnikom do ręki argument, że lekceważy procedury i demokrację, również ryzykuje”. (es/kg)