Internet stał się tak bardzo powszechny, że nie wyobrażamy sobie bez niego normalnego funkcjonowania. To podstawowe źródło informacji, komunikacji i wiedzy.
Z racji tego, że korzystają z niego niemal wszyscy, stał się podstawową platformą reklamową, źródłem zarabia pieniędzy i poligonem, na którym toczą się wojny, wcale nie mniej zajadłe od realnych. To nie tylko podwórko idealne do prania międzysąsiedzkich brudów, ale i działalności nieuczciwej konkurencji. Mam tu na myśli przedsiębiorstwa, gdzie gra toczy się o pieniądze, czyli tam gdzie w wyniku afer spada sprzedaż, firma traci renomę, podważa się jakość jej wyrobów. Skutki są dla wszystkich oczywiste. Można się o tym przekonać śledząc ostatnią „aferę parówkową” i reakcję na nią firmy Sokołów. Czy można wybrnąć z takiego kryzysu i zachować nieskazitelny wizerunek? Zdecydowanie można było zrobić to lepiej. Zmuszenie blogera do usunięcia wpisów niewiele daje, a w skrajnych przypadkach odnosi wręcz przeciwny skutek.
Podjęcie wyłącznie stosownych kroków prawnych ze strony PR-u nie załatwia sprawy. Konsumenci pozostają zdezorientowani, zniesmaczeni i zdegustowani, pozostawieni bez wyjaśnień i odpowiedzi na nurtujące ich pytania i zarzuty wobec firmy. Nie pojawiło się słowo wyjaśnienia, przeprosiny ani odpowiednia reakcja ze strony social mediów na zaistniałą sytuację kryzysową na FB.
Nieco inny problem przysparzają przedsiębiorcom strony internetowe oceniające pracodawców. Tu również możemy doczytać się rewelacji, czytając komentarze i opinie niekoniecznie będące wywodami niezadowolonego byłego pracownika firmy. Zwykle jednak to konkurencja usiłuje zdyskredytować konkurenta zamieszczając tam często nieprawdziwe informacje. Można zaryzykować twierdzenie, że jakość obroni się sama, ale to tylko półprawda. Wystarczy zastanowić się, ile razy nawet przy drobnostkach takich, jak wybór telefonu jaki kupujemy, filmu, który chcemy obejrzeć czy książki, którą zamierzamy przeczytać, kierujemy się opinią innych. Istnieje przekonanie, że afery to świetny sposób na zaistnienie na rynku i reklamę, ale czy taka forma jest idealna, czy dbająca o swój wizerunek, ciesząca się renomą firma powinna pozostawić potencjalnych klientów samym sobie, a negatywne wypowiedzi bez komentarza? Gdyby rozważyć bilans zysków i strat łatwo przekalkulować, że środki przeznaczone na budowanie i utrzymanie dobrego wizerunku, jeśli się nie zrównoważą to z pewnością firma zyska choćby wiarygodność, a to dziś już niemało na rynku. Jednym słowem inwestując w dobry PR mamy zapewnione bezpieczeństwo w przypadku kryzysu i jednocześnie dyskretną, nie denerwującą reklamę poprzez stałą obecność i aktywność w sieci w formie odpowiedzi na komentarze oraz publikacje.
Katarzyna Szulik, community manager w Smart Marketing & Alternative Communication