Showman Paweł „Końjo” Konnak stracił 100 tysięcy złotych, które ulokował w funduszu inwestycyjnym w Pekao S.A. Ponieważ „jest artystą i na ekonomii ani na bankowości się nie zna” – jak sam przyznaje – liczył na to, że uda się „dojść do porozumienia”. Ale dyrektorka placówki wezwała groźnie wyglądających ochroniarzy, wyposażonych w broń – informuje Dziennik Bałtycki.
„Nie komentujemy zachowań naszych klientów w oddziale, jednak są sytuacje, w których klient swoim agresywnym zachowaniem zmusza pracowników banku do poproszenia o asystę ochrony” – odpowiada na zarzuty Mirosław Kuk z biura prasowego banku, w którym Konnak założył obarczony dużym ryzykiem finansowym fundusz inwestycyjny. Artysta stracił pieniądze w ten sam sposób także w dwóch innych bankach, ale tam, jak twierdzi, po negocjacjach doszło do porozumienia. „Tymczasem tutaj najpierw bardzo długo nie mogłem doprosić się o rozmowę, a kiedy w końcu udało mi się umówić z dyrektorką mojego oddziału i zdenerwowany mówiłem o straconych pieniądzach, ta pani wezwała ochroniarzy, którzy przez cały czas stali koło mnie. To byli dwaj masywni, uzbrojeni panowie. Jak można tak traktować swojego klienta?” – pyta na łamach dziennika oburzony klient-celebryta. Bank tłumaczy, że Konnak „świadomie zdecydował się na ryzyko”, miał też wybór, jeżeli chodzi o fundusz – „jak każdy inny klient banku”, dodaje Kuk. Jego zdaniem, jeżeli klient nie akceptuje ryzyka i obawia się strat, powinien wybrać lokatę lub fundusz bezpieczny, na przykład obligacje. Takie rozwiązanie nie przekonuje jednak Konnaka, który odżegnuje się: „Chcę nagłośnić sytuację, kiedy klienta straszy się ochroniarzem. Ja miałem konto VIP, a zostałem sterroryzowany!”. (es)