Zasadniczo PR-owcy nie powinni wtrącać się do wywiadów prowadzonych na żywo – zaznacza w serwisie prdaily.com Brad Phillips. Istnieją jednak wyjątki, gdy dziennikarz zada pytanie sugerujące odpowiedź mogącą wywołać skandal.
Autor przytacza historię wywiadu baseballisty Washington Nationals, Bruce’a Harpera, po spotkaniu z Toronto Blue Jays. Dziennikarz spytał go, czy ze względu na świetny występ nie wypije swojego ulubionego kanadyjskiego piwa, zwłaszcza że w Kanadzie można pić alkohol od 18. roku życia (właśnie w tym wieku jest zawodnik). Pytanie było niebezpieczne, bo w razie twierdzącej odpowiedzi w prasie pojawiłyby się nagłówki typu: „niepełnoletni zawodnik Nationals wspomina o ulubionym piwie”. Poza tym, jako mormon, Harper w ogóle nie powinien pić alkoholu. Od razu, gdy padło pytanie, zza kamery do akcji wkroczył PR-owiec drużyny sugerując, aby dziennikarz zadał inne pytanie.
Akurat w tym przypadku interwencja była zbędna – zawodnik stwierdził, że pytanie dziennikarza jest komiczne. Jak czytamy, reakcja PR-owca była jednak zasadna. Według autora artykułu najlepszym wyjściem jest tak wyszkolić zawodników tak, aby sami potrafili odpowiadać na niewygodne pytania, bez asysty specjalisty od komunikacji. PR-owcy nie powinni być także nadgorliwi, bo może to narazić rozmówcę (i samego PR-owca) na śmieszność. Philips wraca pamięcią do sławnego już wywiadu z Colinem Powellem, który został przerwany przez jego współpracowniczkę, podczas gdy sam Powell dalej chciał odpowiadać na pytania. (ks)